1

Temat: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Witam!

Proponuję wrzucić w ten wątek nasze kulinarne doświadczenia ze schronisk.

Zacznę zatem: na Magurce _polecam_ kapuśniak i żur. Dla odmiany - barszcz z uszkami jest, niestety, jakby z torebki :-(
Ciasto drożdżowe - 4zł za porcję (nie próbowałem)
Nieco obok tematu: piwo lane po 6zł (duże), Powerade tak samo, czekolada Milka po 5zł

http://mkarweta.vot.pl - szczyt łebdizajnu, stworzę każdemu za dwa piwa.

2

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Może nie schronisko, ale w górach.....

Karczma na Przełęczy Kocierskiej i micha pierogów za 15 zł (10 wypasionych pierogów, dwie osoby spokojnie zaspokoją głód!)

3

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Leskowiec małe przytulne schronisko Kwasnica duza micha w góralskiej gwarze z okopką bardzo smaczna i syta Ciasta wypieki własne gospodyni cos pysznego polecam Latem z miejscowymi jagodami Ogólnie jak na schronisko w jadłospisie spory wybór i smacznie

Bez wycieczek,podróży,życie ludzkie upływa beztreściwie,nudno i szaro ,toteż one nie tylko urozmajcają,ale rzec można przedłużają nasze życie                             K.SOSNOWSKI

4

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Nie powiem, nie powiem. Zgodzę się z ferdynansem, menu na Leskowcu nie mogę nic zarzucić, jedzenie smaczne i świeże - ceny (przynajmniej jeszcze) w miarę, choć żywienie się gdziekolwiek po schroniskach, zaczęło już powoli przekraczać moje możliwości finansowe wink. Inną zupełnie sprawą jest to, że po prostu nie lubię tego miejsca, ze względu na tłumy w ładne, letnie dni i mocno komercyjne, niestety nastawienie.

Ale w końcu mówimy tu o żarciu. Więc tradycyjnie trochę pomarudzę wink Patrząc na jadłospis po schroniskach (i nie mówię tu li tylko o Leskowcu, ale ogólnie o schroniskach pod egidą PTTK), irytują mnie te wszystkie "zapiekanki", "hamburgery" itd. itp. Ja rozumiem - nastawienie nie tylko na "plecakowego" turystę, ale jeszcze 10-15 lat temu nie do pomyślenia było, że w górach można jeść jak nie przymierzając w "BurgerKing'u". Sprawa druga - wrzątek. Nie tak w sumie dawno wrzątek dostawało się do własnego naczynia za darmo!!! (fakt, ten darmowy wrzątek bywał czasem troszkę zimny big_smile). Nie gdzie indziej jak na Leskowcu właśnie, w styczniu chcąc się napić kawy, poprosiłem o wrzątek. Ku mojemu nieopisanemu zdumieniu, pani za okienkiem sprawiedliwie odmierzyła 2 szklanki (250 ml) wrzątku (kubek noszę półlitrowy) i powiedziała - 2 zł!!! Nie dalej jak kilka tygodni później, na Magurce Wilkowickiej - za ten sam kubek kawy zalany po brzegi, tak że nie mogłem donieść do stolika zapłaciłem 50 groszy. Rozumiem - kapitalizm, wolny rynek, ale bez przesady wink

"Picie wódki, to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości."
Jan Himilsbach

5

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Rzeczywiście jedzenie w schronisku jest coraz droższe, najgorzej jest chyba w Tatrach, aczkolwiek tam za wrzątek to tylko w Murowańcu się płaci (jeśli się wrzuci złocisze do odpowiedniej puszki), ale miało być o jedzeniu - Leskowiec - pyszny żurek!!! Mnieam mniam...

6

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Mnie najbardziej zaszkodowała beskidosądecka Przehyba - najpierw wzięli 24zł za miejsce w GOPRówce, a potem 40 groszy za wrzątek. Inna sprawa, że kubek ma 0,7 litra ;-)

http://mkarweta.vot.pl - szczyt łebdizajnu, stworzę każdemu za dwa piwa.

7

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Kolega  darkheus słusznie pisze o burgerach i innych (rarytasach....) 20 wieku ale własnie to co kolega nadmienił masy ludzi na Leskowcu które go odwiedzaja szukaja takich specyfików A co do wrzatku no 2 zł to troszke duzo ale mało kto wie jakie problemy sa z woda na Leskowcu własnie przez brak wody sa takie a nie inne sanitariaty sławojki Wewnatrz sa o wiele lepsze- ideał dla spiacych sa dostepne a na codzien nieczynne własnie z braku wody Latem bardzo czesto gospodarze woza  ciagnikiem   wode w beczkowozie prawie z Krzeszowa a to kosztuje i pewnie dlatego woda na Leskiowcu jest tak cenna Gospodarze mysla nad rozwiazaniem tego problemu i pewnie w ten sposób chca wspomódz ta inwestycje

Bez wycieczek,podróży,życie ludzkie upływa beztreściwie,nudno i szaro ,toteż one nie tylko urozmajcają,ale rzec można przedłużają nasze życie                             K.SOSNOWSKI

8

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

ferdynans napisał/a:

(...)mało kto wie jakie problemy sa z woda na Leskowcu własnie przez brak wody sa takie a nie inne sanitariaty sławojki (...) Latem bardzo czesto gospodarze woza  ciagnikiem   wode w beczkowozie prawie z Krzeszowa

Jasne. Z resztą nietrudno to zauważyć na miejscu. Kilka lat temu, schodząc z Gronia JPII szlakiem "serduszkowym", kilkadziesiąt metrów od schroniska, na północnym stoku opadającym w stronę Ponikwi było niewielkie, bo niewielkie źródełko, ale było!!! Przez ostatnich kilka lat nie widziałem tam już wody, nawet jeśli w górach było "mokro".

"Picie wódki, to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości."
Jan Himilsbach

9

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

W okolicach Leskowca chcieliśmy (ze znajomym) kiedyś łapy umyć (po całym dniu trzymania ich na kijach). Kurna, złazilim okolicę, trafiliśmy na jakieś quasi-źródło... Niby woda płynęła, ale tak marnie, że coś strasznego.

Co do wody i jej szukania: Chrobacza Łąka ma się dorobić studni głębinowej. Pół roku temu o tym z panem Tadkiem gadałem przy okazji nocki na Chrobaczek.

http://mkarweta.vot.pl - szczyt łebdizajnu, stworzę każdemu za dwa piwa.

10

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Odnośnie żywienia i cen. No cóż kilka lat jeżdżenia po Alpach zmieniło moją optykę (nocleg z kolacją we włoskich schroniskach trudno znaleźć poniżej jakichś 30-40 EURO, w Riffugio Gnifetti kosztuje niemal 70 EURO i nawet boję się sprawdzić ile za to samo biorą w najwyższym schronisku w Europie, czyli Marghericie). Z tej perspektywy polskie schroniska mają jeszcze całkiem przystępne ceny, aczkolwiek zgodzę się, że one stale rosną i nie są już niskie. Kol. Darkheush narzeka na fastfoodowe jedzenie. No cóż wydaje mi się, że rację ma Ferdynans - popyt rodzi podaż. Skoro ludzie chcą jeść śmieci (ang. junkfood), to schroniska im to serwują. I jeszcze jedno, kiedyś miałem rozmowę o schroniskach i noclegach z jednym turystą na Kudłaczach i zostałem przekonany do korzystania z ich oferty jednym prostym stwierdzeniem, że jeśli nie będziemy z tego korzystać, to za kilka lat po prostu tych schronisk, przynajmniej w mniej popularnych rejonach, już nie będzie (co nie oznacza, że należy jeść wszystko, czyli nawet syf, jaki w swoim czasie serwowano np. na Turbaczu). Po prostu schronisko musi zarobić na swoje utrzymanie, remonty, pensje dla pracowników, a Państwo od czasu upadku tzw. komuny nie tylko w żaden sposób mu nie pomaga, ale często jeszcze wręcz utrudnia działalność.

Ostatnio edytowany przez piotr (2009-12-12 18:18:12)

"Because it's there" (G. Mallory)
Moje galerie: https://get.google.com/albumarchive/105 … source=pwa

11

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Zgadza się Piotrze. Rynek rządzi się swoimi prawami i dotyczy to również schronisk w Beskidzie Małym. Nie mogą sobie pozwolić na brak fastfoodów, które niestety stały się najpopularniejszym i najszybszym jedzeniem ostatnich lat. Czym bardziej popularne miejsce tym bardziej jest to zauważalne....

A co do cen, to moje przekonanie z przed paru lat, które było dla mnie pewniakiem, że w górach można tanio spędzić np. wakacje staje się mitem. Oczywiście wszystko zależy od standardów jakie sobie zażyczymy, gdzie i co będziemy jeść... Póki co Beskid Mały wygląda jeszcze przyzwoicie i dzięki takim miejscom jak np. Gibasy pozwala zapominać o ekonomicznych prawach rynku.

12

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

lowell79 napisał/a:

A co do cen, to moje przekonanie z przed paru lat, które było dla mnie pewniakiem, że w górach można tanio spędzić np. wakacje staje się mitem. Oczywiście wszystko zależy od standardów jakie sobie zażyczymy, gdzie i co będziemy jeść... Póki co Beskid Mały wygląda jeszcze przyzwoicie i dzięki takim miejscom jak np. Gibasy pozwala zapominać o ekonomicznych prawach rynku.

roll A gdzie teraz można w Polsce tanio spędzić wakacje? Na Leskowcu ceny i tak są jeszcze dość umiarkowane, skoro żądają jedynie 25 zł za noc. Poza tym nikt nie zmusza do nocowania w schronisku. Przecież w Beskidzie Małym (poza rezerwatami) można wszędzie rozbić namiot. Taki nocleg ma jeszcze tę zaletę, że mamy bliższy kontakt z przyrodą i nie musimy przebywać w jednym miejscu z przypadkowym, niekoniecznie odpowiadającym nam towarzystwem. A propos Gibasów - byłem tam lata temu i nie miałem okazji nocować. Jak tam teraz jest i czy warto się tam zatrzymać na nocleg? Czy "papu" trzeba przynieść ze sobą?

Ostatnio edytowany przez piotr (2009-12-14 21:17:04)

"Because it's there" (G. Mallory)
Moje galerie: https://get.google.com/albumarchive/105 … source=pwa

13

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Odnośnie Gibasów: "Papu" trzeba mieć, pod tym względem nic się nie zmieniło. Dla mnie Gibasy mają niepowtarzalny klimat, ale klimat tworzą zazwyczaj ludzie. W środku jest sala "kominkowa", jadalnia, druga salka i poddasze. Klimat  chatkowy !  Ja mam z tym miejscem same miłe wspomnienia!

14

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Warto również uzgodnić za pomocą sms-a nocleg ze Staszkiem, bo czasami (rzadko, ale jednak) chatar schodzi w doliny, choćby w celu uzupełnienia własnych zapasów.

"Picie wódki, to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości."
Jan Himilsbach

15

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Ostanio widuję Jeepa na gliwickich numerach jeżdzącego dosyć często na Gibasy i do Andrychowa. Może przy okazji Staszkowi zrobić zaopatrzenie wink

http://szlakiibezdroza.blogspot.com/  - wszystko na czasie .

16

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Tak z innej beczki Lowell79 - masz piękne miejsca zamieszkania. Nie musisz nawet nigdzie jechać, żeby znaleźć się w Beskidzie Małym lub Żywieckim. Wystarczy wyjść z domu i pomaszerować na Szyndzielnię lub w kierunku Czupla. A żeby wrócić do tematu. Bardzo dobre pierogi podają na Przełęczy Kocierskiej. Zszokowało mnie też, że niby taka wiocha, a tu z piw zaserwowali nam prawdziwego bawarskiego Paulanera. Wiem, że ceny są dość wysokie wink. A propos fast foodów, czy ktoś z szanownych forumowiczów widział może film "Super Size me"? http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=19140
Jak dla mnie jest szokujący. Moim zdaniem powinno się go wyświetlać w szkołach, żeby młodzież sobie uświadomiła, czym się żywi i jakie mogą być tego konsekwencje.

Ostatnio edytowany przez piotr (2009-12-16 11:17:06)

"Because it's there" (G. Mallory)
Moje galerie: https://get.google.com/albumarchive/105 … source=pwa

17

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

A dziękuję, póki co mieszkam w Bielsku, ale w przyszłym roku zapewne się to zmieni i będę podobnie jak Ty miał około 50-60 km do Beskidów (Ruda Śląska). Tym bardziej się ceni taką lokalizację!

Ośrodek na Przełęczy Kocierskiej bardzo się rozwinął i trzeba przyznać, że profesjonalnie podchodzą do rzeczy. Widzę, że oboje jesteśmy wielbicielami ichniejszych pierogów wink

Filmu nie widziałem, ale słyszałem o nim... Ale o filmach możemy podyskutować na Offtopie wink

Kris, myślę, że Staszek byłby zadowolony wink, być może juz korzysta....

18

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

lowell79 napisał/a:

A dziękuję, póki co mieszkam w Bielsku, ale w przyszłym roku zapewne się to zmieni i będę podobnie jak Ty miał około 50-60 km do Beskidów (Ruda Śląska). Tym bardziej się ceni taką lokalizację!

Ośrodek na Przełęczy Kocierskiej bardzo się rozwinął i trzeba przyznać, że profesjonalnie podchodzą do rzeczy. Widzę, że oboje jesteśmy wielbicielami ichniejszych pierogów wink

Filmu nie widziałem, ale słyszałem o nim... Ale o filmach możemy podyskutować na Offtopie wink

Kris, myślę, że Staszek byłby zadowolony wink, być może juz korzysta....

Z Rudy autostradą a potem przez Imielin i Oświęcim do Kęt, jesli się wyjeżdża wczesnie rano w ciagu godziny śiało autem mozna dojechać.
A props - Przeł Kocierskiej w porównaniu do klimatu i dostepności z przed 30 lat, to uważam że bardzo zmieniło się na gorsze. Ja  wtej chwili już tam wstępu nie mam, bo mnie nie stać. Tym bardziej mi żal, bo ośrodek został sprzedany za psie pieniądze. Przed tem słuzył ludziom, a teraz elicie. Cóż trudno mi się z tym pogodzić, ale takie jest prawo rynku i ludzie, którzy mają kasę niech się cieszą. Kopalnię Miechowice zlikwidowano, natomiast wcześniej ośrodek do upadłości doprowdziły związki, (NSZZ "S)"które po prywatyzacji mienia zarządzały ośrodkiem nie mając pojęcia o tym sad
Dobrze, że ośrodek w tej chwili służy innym i nie popadł w ruinę, jak Kozubnik.

http://szlakiibezdroza.blogspot.com/  - wszystko na czasie .

19

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

kris_61 napisał/a:

Ja  wtej chwili już tam wstępu nie mam, bo mnie nie stać

Że jest drogo to sam napisałem. I niestety nie będzie tanio. Zresztą zobaczcie co się dzieje we wszystkich polskich kurortach. Popatrzcie ile się buduje luksusowych hotelisk ze SPA i innymi bajerami. Moim zdaniem zmieniła się mentalność a może i typ ludzi, którzy tam przyjeżdżają. Chcą luksusów i blichtru. W tym sensie wyrównujemy różnice do Zachodu w błyskwicznym tempie. Lowell - o filmie napisałem dlatego, że była tu mowa o fastfoodach. Poza tym uważam, że jest ważny. W USA przybiera to już rozmiary katastrofy społecznej, ale i u nas, jako że małpujemy Stany jak się tylko da, jest coraz gorzej.

Ostatnio edytowany przez piotr (2009-12-17 08:53:16)

"Because it's there" (G. Mallory)
Moje galerie: https://get.google.com/albumarchive/105 … source=pwa

20

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

marcus w temacie "Żar" napisał/a:

Pamiętam jak siedziśmy ze znajomym na Żarze i gotowaliśmy obiad, potem wodę na herbatę. Kurna, sensacja to była na poziomie niedźwiedzia polarnego na równiku :-D Ubłoceni, lekki smrodek (trzeci dzień w górach, bez prysznica), palniki i do boju. Ech, bezcenne :-D

Heh, przypomniała mi się historia z innej, co prawda części Beskidów, ale podobna. Dwa dni wędzenia w szałasie na Jasieniu w Beskidzie Wyspowym. Bród, smród i ubóstwo smile Miny osób, które miały tą niewątpliwą nieprzyjemność jechać ze mną z KRK do Andrychowa w busie były, jak piszesz - bezcenne wink Ale przynajmniej miałem luźno w busie, wszyscy pasażerowie się ode mnie dyskretnie odsuwali wink

Wracając do tematu żarcia w górach - herbata, kawa czy też obiad, ugotowany własnoręcznie na wodzie z górskiego strumyka, smakuje zupełnie inaczej. Dla mnie, tak jakoś lepiej wink Do końca życia nie zapomnę smaku rydzów smażonych na maśle, nad ogniskiem, gdzieś pomiędzy Jałowcem a Głuchaczkami w Żywieckim smile

"Picie wódki, to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości."
Jan Himilsbach

21

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

darkheush takich rzeczy się nie zapomina wink i jest to z serii tych bezcennych!

piotr Problem fastfoodów jest bardzo ważny, Osobiście zdarza mi się zajrzeć do McDonalda na lody i to co tam widzę to mnie przeraża, szczególnie wśród rodziców, którzy faszerują swoje pociechy tym świństwem. Jest cholerna moda na fastfoody i sięga to już problemów wychowawczych. Bo jak powiedzieć małemu dziecku, że takie jedzenie jest złe, skoro wszyscy rówieśnicy to jedzą. A rodzice sami sobie nie zdają sprawy co dziecku wyrządzają...

kris_61 Trasa z Rudy zależy od miejsca docelowego w Beskidzie Małym. Do wschodniej części pojechałbym tak jak piszesz, ale do zachodniej  przez Mikołów, Kobiór i 1 do Bielska  (dzisiaj 6.00 - 7,15) czyli  1h 15 minut.

Ja w Karczmie na przełęczy Kocierskiej zamawiam zazwyczaj pierogi lub kwaśnicę, od czasu do czasu  mogę sobie pozwolić. Na pewno nie zastąpi to smażonych rydzyków u darkheusha wink

Rzeczywiście osoby szukające wypoczynku w górach w coraz większej ilości oczekują luksusów i to za dużą kasę. Klient się zmienia. Nie każdy musi lubić górskie włóczęgostwo. I jest to nie do uniknięcia, takich ludzi przybywa. Żal tylko , że ich górskie wrażenia związane są zazwyczaj z Karczmą, basenem, wyciągiem i paroma widokami. Wiele tracą!

22

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

lowell79 napisał/a:

kris_61 Trasa z Rudy zależy od miejsca docelowego w Beskidzie Małym. Do wschodniej części pojechałbym tak jak piszesz, ale do zachodniej  przez Mikołów, Kobiór i 1 do Bielska  (dzisiaj 6.00 - 7,15) czyli  1h 15 minut.

Z kochlowic przez rondo w Panewnikach do Mikołowa chyba najprostsza (dla znających tarsę)  droga smile Nie ma duzego ruchu, fotoradarów, a i świateł jest mniej.
Jesli powstanie S-69 będzie jeszcze łatwiej i szybciej.

http://szlakiibezdroza.blogspot.com/  - wszystko na czasie .

23

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Kris-61 odpowiedź wrzuciłem - http://www.beskidmaly.pl/pun/post363.html#p363

24

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

Lowell79: "Nie każdy musi lubić górskie włóczęgostwo. I jest to nie do uniknięcia, takich ludzi przybywa. Żal tylko , że ich górskie wrażenia związane są zazwyczaj z Karczmą, basenem, wyciągiem i paroma widokami."

Też tak uważam, chociaż napiszę przekornie, że może jest lepiej, kiedy ludzie nieprzygotowani do górskich wędrówek (kondycja fizyczna, sprzęt, umiejętności) ograniczają się do siedzenia w basenach, karczmach i na tarasach widokowych. Niestety w Polsce wytworzył się niebezpieczny trend, że górscy dyletanci w klapkach, z nieodpowiednim odzieniem, a nierzadko jeszcze z flaszką wódki w plecaku (osobiście takich widziałem) wybierają się na trudne tatrzańskie szlaki. Odnoszę wrażenie, że zjawisko to jest chyba jakąś naszą narodową specyfiką, bo jest niespotykane w Alpach (poza może Mt. Blanc, gdzie takich ludzi ściaga magia najwyższej góry), jak również u naszych południowych sąsiadów.

Odnośnie fastfoodów - moim zdaniem największy dramat jest kiedy dzieci uczą się jedzenia tego śmiecia od najwcześniejszego dzieciństwa od własnych rodziców. Bo pół biedy, jak junior zetknie się z tym dopiero w szkole, a ma już wyrobione właściwe nawyki żywieniowe... Zresztą w cytowanym filmie mowa jest o niebezpiecznym "uwiedzeniu" maluchów przez McDonalds - zabawki dołączane do zestawów, zjeżdzalnie przed budynkami, zabawne zwierzątka, urządzanie urodzin i eventów dla najmłodszych... jest cool, jest zabawa, a więc wytwarza się konotacja McDonald's (Burger King, KFC...) = przyjemność. Nad tym pracuje armia specjalistów od marketingu i w ten właśnie diabelski sposób następuje trwałe przywiązanie juniora do budy z big makami.

Ostatnio edytowany przez piotr (2009-12-18 14:15:23)

"Because it's there" (G. Mallory)
Moje galerie: https://get.google.com/albumarchive/105 … source=pwa

25

Odp: Jedzenie w górach, czyli schroniskowe menu.

lowell79 napisał/a:

Rzeczywiście osoby szukające wypoczynku w górach w coraz większej ilości oczekują luksusów i to za dużą kasę. Klient się zmienia. Nie każdy musi lubić górskie włóczęgostwo. I jest to nie do uniknięcia, takich ludzi przybywa. Żal tylko , że ich górskie wrażenia związane są zazwyczaj z Karczmą, basenem, wyciągiem i paroma widokami. Wiele tracą!

I bardzo dobrze! Wiesz dlaczego? :->
Ponieważ wtedy zostaje więcej przestrzeni dla normalnych turystów, jest mniejszy tłok na szlakach, etc, etc.

Osobiście uważam, że nie ma nic gorszego od nawet najmniejszego tłumu (poza moją grupą) na jakimś szczycie. Lubię czasami pogadać z ludźmi na szlaku czy przy schronisku, owszem. Ale z ludźmi, którzy na wielki plecak (albo rower) nie robią wielkich ze zdziwienia oczu, z ludźmi, którzy mogą mi powiedzieć coś mądrego. O.


Panowie... Troche nam się zeszło z tematu jedzenia schorniskowego... ;-)

http://mkarweta.vot.pl - szczyt łebdizajnu, stworzę każdemu za dwa piwa.