str 63
"Z 1848 r. pochodzą opisy profesora Uniwersytetu Jagielońskiego i Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie, znanego geologa, mineraloga, paleontologa i etnografa Ludwika Zejsznera (1805-1871) z Podróży po Bieskidach ... Pisał on: Widok na długie pasmo karpackie, począwszy od Wadowic daleko za Białą, jest prawie jednakowym: wysoki grzbiet prawie równy, a przerywany prawie co ćwierć mili, okrywają czarne lasy. W trzech miejscach na tej rozciągłości są znaczniejsze wyłomy, a mianowicie przy wypływie Skawy pod Wadowicami, pod Andrychowem i przy wypływie Soły niedaleko Kęt". I on podróżował gościńcem kocierskim z Żywca do Andrychowa: "w miarę podwyższania się gubią się pola zasiewami pokryte, a lasy zaczynają swe panowania. Pozierając na kolistą dolinę żywiecką cudny widok czeka podróżnego: rozkoszne sioła nad strumieniami, podobne do srebrnej wstęgi gubią się w dali, bujny las świerkowy okrywa jej wierzch 2247 stóp wysoki, a wśród niego jest dość wygodna karczma, mogąca przyjąć znaczną liczbę podróżnych nie mających zbyt wyszukanych wymagań".
Uwagi
Poprawiłbym cytaty ale może bym je nawet rozszerzył o ile jest taka możliwość. Właśnie w tym dziele można by było zacytować więcej.
Ludwik Zejszner w "Podróżach po Bieskiadch, czyli opisane części gór Karpackich, zawartych pomiędzy źródłami Wisły i Sanu"
na stronach 376-377 możemy doczytać następujący opis:
"Obszar kraju zawartego pomiędzy Wisłą a Karpatami, ma prawie jednakowe wejrzenie; sąto rozległe równiny albo pagórki odznaczające się urodzajnością i dobrą uprawą; nad Wisłą przeważają piérwsze, a pod wznoszącym się łańcuchem Karpackim drugie. Sprzeczność między górami a równią jest bardzo wydatna; dzielącego podgórza niémasz tu zupełnie i góralszczyzna styka się z mieszkańcami równin; pomimo tego, goral nienawidzi tych ostatnich z wrodzoną nieprzyjaźnią. Widok na długie pasmo Karpackie, począwszy od Wadowic daleko za Białą, jest prawie jednakowym; wysoki grzbiet prawie równy, a przerywany prawie co ćwierć mili, okrywają czarne lasy; w trzech miejscach na téj rozciągłości są znaczniejsze wyłomy, a mianowicie: przy wypływie Skawy pod Wadowicami, pod Andrychowem i przy wypływie Soły niedaleko Kent. Pd Andrychowem chociaż nie wypływa żadna rzéka, jest znaczne zagłębienie półkoliste górami otoczone. Wśród téj jednostajności pasma, jestto coś niezwyczajnego; przyczyna pochodzi od zjawiska geologicznego, które się tutaj odbywały. Ten szczególny cyrk sprawiły skały wulkaniczne, które się pod Inwałdem i pod Andrychowem dobyły z głębi i zarazem wypchnęły biały wapień. Zjawisko to piękne wydaje się na szczycie pagórka Lanckorony przy Andrychowie, w opuszczonych łomach. grupa wapienna pod Inwałdem jest ze wszech miar ważną dla geologów; jestto ogniwo formacyi Jura, poznane dotąd po raz piérwszy w krajach polskich, a dla swych skamieniałości, należy do pokładu spoczywającego bezpośrednio nad wapieniem korałowym krakowskim; [...]"
trochę dalej, bo na stronie 378 mamkolejny ciekawy opis
"We wzgórzach leżących przy wypływie Soły, w czernych iłach tworzących piérwsze wzniesienie Karpat, są cienkie pokłady wybornéj rudy żelaznéj (iłowy węglan żelaza) przy Czańcu, Kobiernicach, Bujakowie; niedawno założone na nich kopalnie, dostarczają rudy do wielkich pieców Żywca, Suchéj, Makowa i t.d."
na stronie 399
"Góra Bieskid Kocierski. Droga prowadząca od Żywca do Andrychowa, prawie przez milę jest dosyć równą, chociaż wznosi się ciągle nieznacznie, a w końcu prowadzi na wysoki grzbiet ; pochyłość jego południowa nazywa się Kocierz, północna Bieskid. W miarę podwyższania się gubią się pola zasiewami okryte, a lasy zaczynają swe panowania. Poziérając na kolistą dolinę Żywiecką, cudny widok czeka podróżnego: rozkoszne sioła nad strumieniami, podobne do srébrnéj wstęgi gubią się w dali; bujny świerkowy okrywa jéj wierzch 2247 stóp wysoki, a wśród niego jest dość wygodna karczma, mogąca przyjąć znaczną liczbę podróżnych nie mających zbyt wyszukanych wymagań. Bok północny, czyli Bieskid, nieco wolniéj podnosi się aniżeli południowy."
----------------------------------------
Największą ozdobą naszego Beskidu [...] są jego urocze doliny. Wprawdzie dawno już straciły one charakter pierwotności i dzikości, [...] ale mimo wszystko nie są pozbawione swoistego wdzięku, chociaż wszędzie już widoczne są ślady rąk ludzkich.
- Jan Galicz