Odp: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ja tam nie narzekam na Beskid Makowski. Ostatnia wycieczka to piękne widokowe trasy, bardzo ładne leśne tereny. Nie zawsze muszą być podejścia po 1000 metrów w pionie, żeby było fajnie
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 6 7 8 9 10 … 34 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ja tam nie narzekam na Beskid Makowski. Ostatnia wycieczka to piękne widokowe trasy, bardzo ładne leśne tereny. Nie zawsze muszą być podejścia po 1000 metrów w pionie, żeby było fajnie
Dobre planowanie trasy polega na tym, żeby zacząć rano, a na ostatnim szczycie podziwiać zachód słońca.
Zgadzam się w 100 % !
Makowski lubię bardzo!
i takie łobrozki są naprawdę unikatowe
Masz bogaty zestaw wycieczek i relacji więc nie pamiętam wszystkiego, ale jakby co.... to polecam wyprawę na Koskową Górę, żółtym z Makowa aż po Pcim ostatnio odkryłam też niewybitną chopkę koło Jordanowa o wdzięcznej nazwie Góra Ludwiki (bezszlakowo )
PS. A pieski tyż miały katarek czy coś przeoczyłam
Koskowa Góra to taki klasyk Beskidu Makowskiego. Byliśmy tam i rok temu w lecie i 2 lata temu w zimie przy doskonałej widoczności.
Na Górze Ludwiki byłem raz - również piękne widoki, na szczególnie Tatry
Co do psów... były na ostatniej wycieczce, a jakże
Ileż życia i radości w tych Twoich pieskach sprocket . Jakże miło jest oglądać te ich harce, a w dodatku są tak niezwykle fotogeniczne !
Ślicznoty moje!
To na razie nic nie mam nic nowego do zaproponowania z Makowskiego, ale niebawem...
Pieski jak zwykle w pełni zdrowia i energii
To na razie nic nie mam nic nowego do zaproponowania z Makowskiego, ale niebawem...
A ja za to mam co można byłoby zaproponować z Makowskiego. Urokliwy rezerwat Las Gościbia i pomnikowe cisy w Harbutowicach oraz rezerwat Zamczysko nad Rabą w Myślenicach. W tych miejscach parę razy byłem
Przy Cisach byłem teraz... robią wrażenie
Wszystko przez to, że nena o niej wspomniała...
W prawdopodobnie ostatni dzień z letnią pogodą w tym roku wybraliśmy się na Górę Ludwiki w Beskidzie Makowskim. Trasa praktycznie całkowicie poza szlakami. Zaczęliśmy w Bystrej koło Jordanowa i poszliśmy po prostu na południe.
Pagórki są w tamtych stronach niewysokie, sporo niezalesionych obszarów.
Starszemu rolnikowi tak się Ukochana spodobała, że nie przepuścił nas przez swoje pole, dopóki nie zgodziła się dosiąść jego mechanicznego konia.
Jesteśmy na Górze Ludwiki.
Widok na odległe o 50 km Tatry... niestety trzeba je sobie wyobrazić dokłądnie na środku... przejrzystość
Turbacz znacznie bliżej, niecałe 20 km.
Niestety Góra Ludwiki zmienia się w niedobrą stronę. Na samym szczycie prywatna działka i płot zasłaniający widok.
A droga idąca grzbietem wkrótce będzie asfaltowa - obecnie robią kamienisty podkład.
Idziemy grzbietem z widokiem na Babią.
Taki mieliśmy zachód. Niestety nie czekaliśmy aż słońce jeszcze się obniży, bo do auta daleko.
Ostatnio edytowany przez sprocket73 (2016-10-02 09:35:45)
Góra Ludwiki następnym razem będzie dla mnie w zimowej szacie
Aż się prosi, by wytyczyć jakiś szlak
Aż się prosi, by wytyczyć jakiś szlak
Jesień w tym roku jakaś zimna i szara... ale trafił się lepszy dzień.
Mała rundka po Beskidzie Małym. Na początek muchomory na Przełęczy Biadaszowskiej.
Idziemy na Pabisiową Górę - jeszcze nas tam nie było.
Bezszlakowe leśnie ścieżki.
Wzgórze Miłosierdzia w Zagórniku.
Trochę otwartych przestrzeni. Po prawej Gancarz, ale nie dane nam było go dzisiaj zdobyć - za duży
Jest i taka jesień jaką lubimy - polska złota
Zatoczyliśmy koło. Sielankowy dzień.
Słabo wypadła w tym roku polska złota jesień. Zaledwie jedna różnokolorowa wycieczka i koniec. Teraz drzewa są już prawie bez liści, też jest ładnie jak przyświeci słońce, ale to już nie to.
Celem wycieczki było odnalezienie Jaskini Gorenickiej. Nie wiązałem sobie z tym jakiś wielkich nadziei, na coś super ekstra fajnego. Ot po prostu, żeby nie łazić bez celu po lesie, szukaliśmy jaskini zaznaczonej na mapie. Znaleźliśmy.
Jaskinia typowa z tych mało znanych. Wnęka na parę metrów.
Badając najbliższą okolicę, znalazłem jednak coś jakby kolejną jaskinię. Ta wydawała się być czymś więcej.
Początkowo niski korytarz. Taki, ze trzeba się było trochę wczołgać.
A potem więcej miejsca. Rzekłbym nawet mały labirynt. Jakieś okno od góry, przez które wpada sporo światła. Zabawa na całego.
Przyszedł mi go głowy nawet pomysł, żeby spróbować wnętrzem jaskini dojść do tego pierwszego otworu, który początkowo uznałem za ślepą wnękę. Udało się, chociaż było dość ciasno.
Ponieważ jaskinia bardzo mi się spodobała posiedziałem tam trochę dłużej i zapoznałem sie z jej mieszkańcami. Na ścianach tysiące komarów, na szczęścia jakby spały, pewnie próbują tak przezimować.
Jakieś kolorowe ćmy podobnie.
Pająki na pewno nie będą głodne
Na koniec jeszcze odnaleźliśmy trzecie, górne wejście. Ponad 5-metrowy prawie poziomy komin.
Jaskinia okazała się być bardzo ciekawym obiektem. Lubię takie niespodzianki
Bardzo ciekawe, korytarze wyglądają jak klasyczna sztolnia, wyrobisko. O podobnych miejscach tworzą się często lokalne legendy.
Też nam się ostatnio udało pokulać po takich szeleszczących dywanach dla młodego psiaka był istny szał
Takie samodzielne i dostępne jaskinie lubię bardzo i nie omieszkam i tej poszukać, tym bardziej, że na Jurę mam smak ogromny po Twoich postach i po kilku latach przerwy. Zawsze przemieszczałam się tam rowerem bo odległości wydawały mi się właśnie dla dwu kółek idealne, ale tym razem pójdę pieszo i to z samej Krowodrzy
Z takich samodzielnych jaskiń wlazłam kiedyś do Jaskini na Dupce (okolice Siedlca), w sporej części zasypana była zeschłymi liśćmi wśród których ześlizgując się namacałam sporą czaszę... wyobraźnia podkręcała temat...
To była czaszka świni, ale skąd się tam znalazła? Pewnie trafiła tam tak jak i stary kineskop
11 listopada to tradycyjnie czas na Tatry. Pogoda w tym roku była... taka jaka była.
Przynajmniej zimowo...
Niezbyt widokowo... idziemy przez Czerwone Wierchy.
Zamieniamy się w bałwanki
Wieczorne rozpogodzenie.
Kolejnego dnia śniegu dopadało.
W górze podobnie jak dzień wcześniej. Siwe Skały.
Ukochana w wersji blond.
A śnieg wciąż padał...
Następnego dnia zima coraz większa.
Więc łaziliśmy głównie po lesie.
Jeszcze sprawdziliśmy czy na Słowacji też jest zima.
Juraniowa Dolina.
Mimo gorszej aury, wyjazd jak zwykle bardzo udany
Potwierdzam, w długi weekend sypnęło w Tatrach dosyć mocno, w nocy temperatura spadła nawet do -11 stopni . Prawdziwie pięknie zimowo się zrobiło . Fajna wycieczka sprocket. Ja zaliczyłam jedynie sobotni spacer we mgle do Czarnego Stawu Gąsienicowego, ale i tak było pięknie ! .
Kilka moich zimowych fotopstryków .
Powoli zamarza
Całkiem niezłe te zimowe fotopstryki w Tatrach, aż ludzie od zimna zmieniają kolor włosów Ja w takich warunkach w Tatrach byłem tak dawno że już niewiele z tego pamiętam
Ciekawie zaczyna się zimowy sezon
Ciekawie zaczyna się zimowy sezon
Oj ciekawie! Cukier puder i katar z sopelków
Zupełnie zaskoczyła nas prognoza na niedzielę. Na szczęście nie przepuściliśmy okazji. Padło na Koszarawę i Lachów Groń - nigdy tam nie byłem.
Zima jak z bajki. Więc napieramy.
Śniegu zaskakująco dużo... no ale w końcu od tego jest zima.
Jednak zaczyna nam to wychodzić bokiem. Nie wiem jak sprawdzałem warunki poprzedniego dnia, ale na Lipowskiej pisało coś o 15 cm. A tu jest znacznie więcej i to taki niefajny, zapadający się po przeniesieniu ciężaru.
Czyżby Tobi za mało dostał na śniadanie...
Zbliżamy się do szczytu. Jest pięknie, ale tempo mamy coraz wolniejsze. Nikt tedy nie szedł, ani nie jechał.
Widok na Beskid Ślaski.
Widok na Jałowiec, a po prawej dalsza nasza droga... nieskalana ludzką stopą. Jakże fajnie szłoby się w rakietach... ale nie wziąłem, nie chciałem się wygłupiać z rakietami na 15 cm śniegu.
Trochę za Lachów Groniem podjąłem decyzję o zejściu. Miało być solidne kółko przez Mędralową, ale skoro dojście tutaj zajęło 4 godziny, to trzeba sie poddać.
A tu nagle - ślady skuterów... mnóstwo. Wystarczająco, żeby można się jako tako przemieszczać. Szybka zmiana decyzji i idziemy dalej.
Po śladach docieramy na Beskidek.
Stąd schodzimy w dół, bo dzień się powoli kończy.
Na koniec jeszcze trochę chaszczowania, coby się zupełnie dobić
Sezon zimowy w Beskidach uważam za otwarty
Zupełnie zaskoczyła nas prognoza na niedzielę. Na szczęście nie przepuściliśmy okazji. Padło na Koszarawę i Lachów Groń - nigdy tam nie byłem.
Czy szliście żółtym z Koszarawy na Lachów? Jeśli to ten szlak to dzięki za przetarcie Będę ta w środę w drodze na Jałowiec.....
Podjechaliśmy w głąb doliny Koszarawa-Bystra. Stamtąd bezszlakowo do góry do żółtego i dopiero potem żółtym. Początkowy plan był na kółko z zejściem przez Mędralowe (wszystkie trzy) i dojście szlakiem do Kalików Gronia i z tamtąd na dół do auta.
Tak że weź lepiej rakiety
Nie będę się wygłupiał na 15 cm śniegu
Ostatnio edytowany przez Cyberniok (2016-12-05 20:29:36)
Strony Poprzednia 1 … 6 7 8 9 10 … 34 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
[ Wygenerowano w 0.058 sekund, wykonano 11 zapytań ]