Witam!
Bieg tak jak napisał Lowell79 był świetnie zorganizowany, choć trasa miejscami była dość mocno błotnista, a i słoneczko dość mocno w glacę przygrzewało... Ja przywiozłem ze sobą jeszcze jednego zawodnika Mateusza, który oczywiście nie zawiódł oczekiwań i był z nas wszystkich najlepszy uzyskując czas 40,33 min. Dla mnie niestety była to najgorsza "dziesiątka" w karierze (zaledwie 48,18 min.), Lowell79 uzyskał czas 55,39 min., a Czarownica pierwszy raz startowała w biegu i z czasem 59,01 min. od razu znalazła się na podium (III miejsce), co po raz pierwszy skłania mnie do żalu, że nie jestem kobietą Bieg zakończyliśmy tradycyjnie w kawiarni, na wieeelkich lodach (choć nie tej co poprzednio, bo ta już niestety nie istnieje ). A teraz kilka zdjęć:
MK i Lowell79
Andrzej (I miejsce w kategorii wiekowej, 36,54 min.), wspomniany już Mateusz i ja, czyli mocna ekipa z Krakowa
Piotr, Mateusz, Lowell79, Czarownica
Czarownica wkracza na podium (druga pani odjechała w siną dal...)
Zadowolona mistrzyni
Jako swoiste post scriptum do tego weekendu mogę jeszcze dodać, że w niedzielę wybrałem się na tradycyjną już rundkę biegową wokół Wadowic (Wadowice-Zawadka-Chocznia-Wadowice) i przebiegając koło jednej z ulic zatrzymałem się na rozciąganie i widzę jadącą kombi-furę, która staje nagle 50 m ode mnie i zaczyna się cofać. Myśle sobie: aha, turyści szukają pewnie jakiejś ulicy lub drogi i jako przyjezdny mogę mieć problem z jej wskazaniem... Aliści otwiera się szybka i nagle widzę roześmianą gębę Darkheusha oraz dwóch pozostałych amigos siedzących w samochodzie. Jadą do Targoszowa zdobywać Leskowiec i wesoło mnie pozdrawiają (Panowie, a gdzie relacja z tej dramatycznej wyprawy????). Oj zabrał bym się z nimi, ale nie mam przy sobie ani piciu ani papu, o butach górskich już nawet nie wspominam, więc z żalem zostaję w Pope Town i podążam dalej swoją drogą...
Ostatnio edytowany przez piotr (2012-03-19 08:51:53)