Temat: Luboń Wielki w niedzielę...
Po takim wpisie
markku500 rozumiem, że zacząłeś już pisać relację ... . Pamiętaj, że my czekamy !
w wątku http://www.beskidmaly.pl/pun/topic2005.html
nie mogłem postąpić inaczej i w natłoku codziennych spraw skleciłem dwa słowa :
W tą piękną niedzielę, okraszoną czarnymi straszącymi deszczem chmurami, postanowiłem udać się z rodzinką na Luboń Wielki, a że do „miętkości” nam daleko, wybraliśmy szlak żółty, ponoć najatrakcyjniejszy – Perć Borkowskiego. (Z perspektywy czasu – faktycznie fajny szlaczek).
I tak po znalezieniu miejsca parkingowego, z Rabki Zaryte ruszamy żółtym,
słońce grzeje jak wściekłe, na otwartych polanach wyciska z nas ostatnie krople potu.
My czym prędzej w las……Kto pomyślał że będzie lepiej, ten grubo się mylił. Jest co prawda chłodniej, ale wilgoć prawie 100%
Chmurki krążą dookoła, ale żadna słońca choć na chwilę nie przykryje. Straszna „parówa”.
Po blisko 1,5h dochodzimy do gołoborza i zaczynamy wspinaczkę.
Trudy wynagradzają piękne widoczki.
Nawet aura się zlitowała i słońce na chwilę zaszło za chmury .
Po 2h45m docieramy na szczyt.
Człowieków troszkę jest, kolejka do bufetu jest, fajnie jest . Wyszedłem na Luboń hehehe .
Są widoczki i czarne chmury których przybywa co raz więcej.
Ale co tam takie chmury, zasiadamy na ławeczce i popijamy kawkę i zimnego Tyskacza.
Na takim nicnierobieniu schodzi nam do około 14:30. Pakujemy manatki i ruszamy niebieskim.
Po około półgodzinie marszu, dopada nas złowieszcza czarna chmura i krążąc nad nami, polewa nas ciepłym deszczem. Robi się ślisko.
Po jakichś 2-ch godzinach wychodzimy z lasu na łączki, wielka chmura czai się za nami,
Zaliczamy jeszcze jedno gołoborze
i po 15 min jesteśmy przy samochodzie.
Wszystkie fotki jak zwykle TUTAJ Zapraszam do oglądania .
http://picasaweb.google.pl/marekk500
http://picasaweb.google.pl/marekk500cd