W Dołżycy spałam w agro u gospodarzy których znam od lat - z czasów gdy przyjeżdżaliśmy tutaj na Bieszczadzkie Anioły, gdy Sine Wiry nie były jeszcze rezerwatem i biwakowanie tam, spinning za pstrągiem, kleniem, brzanką, nocne zasadzki na węgorza były ulubionym sposobem wypoczynku
Biwak nad Wetlinką
Po co nosić? Spławiamy obozowisko tratwą
Moje węgorze
Starszy Pan już nie żyje, gospodarzy syn z rodziną i ma własny pomysł na biznesik
Dość tych sentymentów – w drogę!
Ciekawy przystanek z „gościnną izbą” na awaryjny nocleg.
Wzdłuż jesiennej Solinki
Łopiennik – wczorajsze wspomnienia.
Męczące podejście pod Falową, spore zachmurzenie, marne widoki i borsucze łapki
Czasami zza drzew uda się jednak coś dostrzec.
Na polanie, na stokach Czereniny ślady kamiennych fundamentów – pewnie stał tu szałas.
Niebawem widzę już bacówkę Jaworzec – w linii prostej będzie z kilometr, niestety nie da się w ten sposób przekroczyć Wetlinki i trzeba iść dookoła.
Wędrowanie urozmaicają tablice informacyjne...
… aż trudno sobie wyobrazić, że tyle tu było kiedyś życia...
Kolejne miejsce wypału węgla drzewnego, retorty są jednak wygaszone.
Ciekawy artykuł: Wypał węgla drzewnego
W bacówce mizianie z kotkiem i zupa czosnkowa z grzankami i serem – pyszności!
Żegnam jednak szybko to gościnne miejsce bo chcę na wieczór być w Wetlinie.
Na kolejny dzień zapowiadają silne opady, więc pora wracać do domu.
Nabieram wysokości i późne popołudnie nagradza mnie jeszcze resztkami słonka
Jest i Wysokie Berdo, aż się nie chce odchodzić!
Na )( Orłowicza ewidentnie się ćmoka
Szybkie fotki rarytasów
Dopadam też ostatnich turystów i proszę o fotkę
Zatroskani pytają czy mam jakieś światełko... oczywiście mam, ale to miłe, że się troszczą
(Swoją drogą pamiętam jak z neną złaziłyśmy bez światełek z Leskowca - był horror, ćma i dobrzy ludzie po drodze )
Schodzenia we ćmoku było z dobrą godzinę, więc głośnym śpiewem informowałam mieszkańców, że idę... po co mają się czuć zaskoczeni u siebie
Początkowo miałam nocować w Puchatku, ale było tam pełno i część osób nocowała w przedsionku. W Wetlinie też nie było łatwo znaleźć dach nad głową i przyszło mi nocować z grupą młodzieńców w sile wieku, na piętrowym łóżeczku
W nocy lało jak z cebra.
Rankiem też. Wiedziałam, że czeka mnie łapanie stopa i to pewnie nie jednego. Do Woli Michowej nie tak łatwo si,ę dostać z Wetliny.
Pofarciło mi się jednak i całą drogę przejechałam z pewnym Panem Posłem, pewnego zwycięskiego ugrupowania
Na pożegnanie dostałam jeszcze płócienną taśkę (będzie na grzyby) i dwa piękne albumy
W Chacie Kija tym razem na piecu pachniała kwaśnicą z żeberkiem – pyszna była!
W drodze powrotnej zatrzymałam się jeszcze przy kilku cerkwiach coby za szybko nie być w domu
Komańcza
Wisłok Wielki
Daliowa
I to by było na tyle. Następne Bieszczady będą w Paśmie Granicznym bo po nowym roku zaczynam nowy projekt:
Fajnie mieć braciszka czyli niebieskim szlakiem z Białej pod Rzeszowem do Grybowa
Ostatnio edytowany przez jolanta (2016-11-11 18:26:46)
Wokół góry, góry i góry...i całe moje życie w górach, ileż piękniej drozdy leśne śpiewają,niż śpiewak płatny na chórach. Wokół lasy, lasy i wiatr...i całe życie w wiatru świstach. Wszyscy, których kocham, wita was modrzewia ikona złocista. (J.Harasymowicz)