Temat: Jak nam Krivanska Fatra piękno ukazywała :)
Po zeszłorocznym zdobyciu Wielkiego Rozsutca obiecałam sobie, że w Małą Fatrę na pewno wrócę, a dokładnie interesował mnie Veľký Kriváň (1709 m n.p.m.). Pasmo krywańskie zauroczyło mnie wtedy niesamowicie.
Wczoraj wybraliśmy się w Małą Fatrę, żeby ów życzenie zrealizować. Patrząc dzisiaj rano przez okno stwierdziłam, że wybór wczorajszego dnia nie należał do najlepszych. Niestety z różnych powodów, nie do końca możemy wszystko zaplanować i zgrać tak, jakbyśmy tego chcieli. Wszystkie prognozy, jakie udało mi się znaleźć, wskazywały na to, że w godzinach przedpołudniowych należy się w tym dniu spodziewać raczej mgły i słabych opadów, natomiast po południu i wieczorem może się już pojawić słońce. Może … Pojechaliśmy … .
Na parkingu przy Chacie Vrátna byliśmy ok. południa. Za miejsce na parkingu nikt nas nie skasował. Żeby zaoszczędzić czasu na żmudne, mało ciekawe i na dodatek przy takiej aurze, dosyć śliskie podejście (ok. 775 m), postanowiliśmy wyjechać gondolą na )( Snilovską (1524 m) – 9,5 Euro (wjazd na górę).
Na górnej stacji kolejki powitały nas „mleczne widoki” i + 7 ° C. Na szczęście wiatr był słaby i nie potęgował zbytnio uczucia zimna.
Zanim wyruszyliśmy na Chleb (1646 m n.p.m.) – drugi co do wysokości szczyt w grupie Małej Fatry, spałaszowaliśmy większą część naszych plecakowych wiktuałów siłując się w gęstej mgle wypatrzyć jakiś kształtów … . Bez rezultatów .
O dziwo wcale nie było tu dziś pusto. Było sporo rodzin z dziećmi, młodzieży, a nawet starszych osób, głównie Słowaków, chociaż Polaków też było słychać. Nikogo mgła i ziąb nie przerażały. Zaczynałam baaaardzo powoli odzyskiwać nadzieję … . Staszek wydawał się być większym optymistą, chyba że jest aż takim dobrym aktorem … .
W planie była wędrówka częścią głównej grani Małej Fatry Krywańskiej (czerwony szlak) tj. wyjście na Chleb, następnie zejście do )( Snilovskiej (1534 m n.p.m.), wyjście na Wielki Krywań (1709 m n.p.m.), wejście na Pekelník (1609 m n.p.m.), zejście do )( Bublen (1510 m) n.p.m.), a potem Chrapaky (1417 m n.p.m.), Sedlo za Kraviarskym (1230 m n.p. m. ) i zejście do Starej Doliny do parkingu.
Na Chleb wychodzimy w pełnej mgle, widoczność zerowa, tylko na wyciągnięcie ręki. Trochę marudzę, ale próbuję … cieszyć się z tego co jest …
Mgła nie zawsze przekreśla wszystko. Niekiedy w „mgielnym krajobrazie” można doszukać się całkiem ciekawych „obrazów” .
Tak czy owak, strasznie mi żal, że nie zobaczę tego dnia nic, a tyle się naczytałam o pięknej panoramie z Chleba. Pozostaje tylko uwiecznić swoją obecność na szczycie, bo wszystko wskazuje na to, że dzisiejsza wycieczka na Chlebie się skończy… .
Siedząc tak na wierzchołku, zauważyłam, że Staszkowi, który przemierzył wzdłuż i wszerz szczyt, jakoś tak nie kwapi się szybko go opuszczać … .
Mało tego, każe mi czekać na słońce … Na słońce ? Nic nie przemawia za tym, żeby miało się w ogóle w tym miejscu tego dnia pokazać. Siadamy więc (za jego namową ) w pełnej mgle pod skałą. Wyciągam na poprawę humoru coś słodkiego, przeglądamy mapy … .
Po ok. 30 min. zaczyna się coś dziać, tak jakby się rozjaśniało, słońce próbuje się przebić przez gęstą warstwę chmur. I co ? nawet mu się to udaje ! Wraca nadzieja !
Chleb - 1646 m n.p.m.
Postanawiam nie zmieniać naszego planu dnia, idziemy na Wielki Krywań !
Z minuty na minutę widać coraz więcej, po czym znowu nic nie widać , jednak zdecydowanie istnieje tendencja do rozwiewania/znikania gęstej mgły. Pytanie tylko, czy zdąży się rozwiać do wieczora ? Jest już 14.30.
Zeszliśmy na )( Snilovską i zaczynamy się wspinać powoli raz w słońcu raz we mgle na Wielki Krywań.
W tle Chleb.
Goryczuszka wczesna (Gentianella lutescens) – bardzo liczna o tej porze w Małej Fatrze, preferuje podłoże wapienne.
Na szczycie podobnie. Wiatru nie ma, robimy tu mały rest podziwiając dalekie widoczki m.in. na Pekelnik i Mały Krywań.
Po jakimś czasie widzimy, że jesteśmy na szczycie sami. Znak to chyba, że pora schodzić. Niezupełnie … , zaraz ktoś do nas dochodzi . Uwieczniamy odwiedziny na Krywaniu i obieramy kierunek – Pekelnik . Pogoda coraz lepsza, po prostu się rozpogadza. Ale dlaczego tak późno ?!
Taki niepozorny Pekelnik a widoczki z niego mnie urzekły . Sam szczyt wznoszący się na wysokość 1609 m n.p.m. (tylko 1 m niższy od Veľký'iego Rozsutca) może nie wydaje się szczególnie obiecujący, jednak widoki z niego są naprawdę piękne . Widać stąd nie tylko stoki Wielkiego i Małego Krywania, ale też pięknie całą Dolinę Vratną oraz Mały i Wielki Rozsutec i wiele więcej .
Wielki Krywań (1709 m n.p.m.)
Dochodzimy do )( Bublen. Jest już bardzo późne popołudnie. Mgły już nie ma, za to zrobiło się przyjemnie ciepło . Kurczę, teraz to się nie chce nam w ogóle schodzić !
Z )( Bublen na Chrapaki (szlak żółty) prowadzi całkiem do przyjęcia ścieżka pomiędzy kosówką i ziołoroślami aż do )( za Kraviarskym (szlak niebieski). Z tego miejsca niestety zaczyna się istne kluczenie wąską ścieżką, wyżłobioną przez potok górski (potok wykorzystał istniejący szlak), między wysoką kosówką, miejscami w ogóle nie przyciętą … . Jednym słowem, ścieżka w ogóle nie przystosowana dla ruchu turystycznego. Dobrze, że widoki rekompensują trudy przedzierania się przez chaszcze.
Na )( za Kraviarskym robimy sobie mały rest na kolację przy pięknym i ciepłym zachodzie słońca z widokiem na oba Rozsutce i krywiańską grań .
Borówka brusznica (Vaccinium vitis-idaea) – bardziej kwaśna od czernicy Konfitury i galaretki z tej jagody dodaje się zazwyczaj do ciemnych mięs i dziczyzny.
Po miłej kolacji kierujemy się już mniej przyjemnym szlakiem zielonym do Starej Doliny. Szlak prowadzi wzdłuż potoku, na którym pozostało wszystko to, co zdołał przytaszczyć w ciągu ostatnich /ego wezbrania potok … Niczego tu nie uprzątnięto. Ścieżka jest niesamowicie stroma i śliska. Nie polecam nikomu tego zejścia. Nie dziwię się też tym, którzy wybierają gondolę z Vratnej, zamiast podejścia tym szlakiem . Jeszcze nigdy nie schodziłam, ani nie podchodziłam w takich warunkach … .
Raz na jakiś czas ukazują się takie widoki, co rekompensuje trudy schodzenia .
Jak to mówią, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni . Ścieżka ta, nie powiem, dała mi w kość (odczułam to w kolanach). W paru miejscach, niewiele brakowało żebym przyglebiła, ale udało się bez upadku, niemniej już teraz wiem, że nigdy bym nią nie podchodziła . Odradzam. Jeśli już, lepiej wybrać ścieżkę, która prowadzi wzdłuż kolejki gondolowej na )( Snilovską.
Ok. godz. 21.00 dotarliśmy do parkingu . To był pełen niepewności, a zarazem wrażeń dzień. ! Takie są najlepsze !
Dziękuję Staszkowi za to, że nie sprowadził mnie od razu po przyjeździe na ziemię, tylko utrzymywał do końca w nadziei , chociaż zawsze myślałam, że to ja w tym jestem lepsza …
Ostatnio edytowany przez nena (2017-08-25 13:39:05)