Odp: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Masakrycznie dużo ludzi gnało na to Pilsko.
Wycieczka była abstynencka, ale Kisiel miał wiśniówkę...
kisiel zawsze ma przy sobie dobrą wiśniówkę …
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 26 27 28 29 30 … 35 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Masakrycznie dużo ludzi gnało na to Pilsko.
Wycieczka była abstynencka, ale Kisiel miał wiśniówkę...
kisiel zawsze ma przy sobie dobrą wiśniówkę …
Ukochana chciała nad wodę. Pojechaliśmy nad Balaton do Trzebini - pierwszy raz. Mały zbiornik, ale ładny.
Prawdziwie letnia wycieczka górska.
Startujemy w Rajczy. Wychodzimy na bezszlakowy grzbiet drogą krzyżową. Laicyzacja społeczeństwa postępuje, nie ma nawet ścieżki.
Potem kawałek lasem.
Następnie bardziej otwartymi terenami na Zapolankę.
Tu lekkie zdziwienie, wyasfaltowali drogę grzbietową.
Hala Redykalna.
Następnie idziemy na Suchą Górę. Widok na Prusów.
Widoku z Suchej Góry na Romankę, Rysianke.
Zielone szyszunie.
Wykoszone Łąki na Suchej Górze.
Okolice szczytu.
Schodzimy.
Tu trawa jeszcze rośnie.
Mijamy przysiółek Sarnówka.
I schodzimy do Rajczy.
Ależ to była przyjemna wycieczka. Dużo słońca, ciepło lecz nie upalnie. Letnie klimaty
Zanosiło się, że znowu pogoda się popsuje na weekend. Na szczęście niedziela się obroniła pogodowo
Pojechaliśmy na Jurę do Skarżyc, gdzie znajduje się zabytkowy kamienny kościół.
Okiennik Wielki - jedna z najciekawszych jurajskich skał.
Jedni wspinają się po pionowych skałach.
Pieski jedynie po drzewach.
Idziemy w stronę Morska. Czekacie już na jesienne kolory?
Zamek Bąkowiec.
Dzisiaj były bardzo fajne chmurki.
Trochę chaszczowania.
Na koniec szaleństwa na Okienniku Małym.
Taka to była wycieczka
Dzisiaj mieliśmy jechać nad morze, ale pojechaliśmy w góry. Wyszedł wyjazd od hasłem odkryj Beskid Wyspowy. Startowaliśmy z miejscowości Pasierbiec, gdzie znajduje się sanktuarium. Szykowali jakąś większą imprezę sądząc po ilości krzeseł.
Na pierwszy ogień wyszliśmy na pobliski wzgórek z drogą krzyżową w klimatach Matyski.
Beskid Wyspowy wygląda tak.
W tych rejonach klimaty są zupełnie inne niż w najbardziej znanych rejonach BW. Pagórki są małe, zabudowane, wszędzie wąskie asfaltowe drogi.
Pozdrowienia dla kolegi z Sosnowca
Naród ćwiczy zbieranie chrustu na zimę.
Trochę widoków. Kostrza pośrodku.
A tu chyba Mogielica się załapała.
W lesie wciąż zielono.
Tobek jak zawsze na wycieczkach zadowolony
Szarpnęliśmy się na paragon grozy - Ukochana zadowolona
I dalej nuda...
Krowy...
Domek do wynajęcia.
Widoki w stronę Sałasza i Jaworza.
Kończymy - pogoda wytrzymała. Piękny ciepły dzień.
I taki to był pierwszy dzień urlopu nad polskim morzem
Fajnie, tylko morza brak ... Zielono, choć to już schyłek lata, trochę szkoda. Ale wycieczka widać, że bardzo przyjemna . Aż mi się zatęskniło za górkami ... .
Szarpnęliśmy się na paragon grozy - Ukochana zadowolona
Dobrze że komuś ceny jakie obecnie są to wywołują uśmiech na twarzy. Na ceny podobno jest sposób tak że Ci o niskiej wartości portfela dalej mogą podróżować jak wcześniej
W ramach zdobywania korony i podziwiania kolorków, będąc w pułapce okien pogodowych wziąłem niespodziewany urlop i pojechałem do Kamienicy z zamiarem wycieczki na Modyń, gdzie mnie jeszcze nigdy nie było.
Rano przymrozek, szron na trawie, zwiastun pogodnego dnia.
Idę sobie.
Podziwiam widoki na Gorce.
Lubań.
Przede mną Modyń.
Za mną Gorc.
No nudy...
Asfalt, a w zasadzie beton.
Te, no... kolorki.
Podchodzę na Modyń.
Taterki.
Kolorki.
Domek.
Kolorki.
Wieża widokowa na Modyni.
Widok z wieży w stronę Mogielicy.
Znowu kolorki.
Schodzę do Zalesia.
Na wprost grzbiet, którym będę wracał - Zbluzkie Wierchy.
Tam mniej kolorowo, ale za to dużo grzybów niechcący znalazłem.
I dzień się skończył.
Lubię takie poniedziałki
Teraz kwestia jedynie, żeby trafić w apogeum i przy ładnej pogodzie
Trzeba próbować!
Tydzień temu na Modyni nie było źle, to stwierdziłem, ze robię powtórkę, tym razem od Przełęczy Słopnickiej przez pasmo Ostrej.
Okolice Przełęczy Słopnickiej oferują całkiem fajne widoki.
Podejście pod Ostrą.
Również ciekawe widoki.
W lesie jesiennie.
Strażnicy przysiółka Jeżowa Woda.
Ciąg dalszy jesiennego lasu.
Zwierz.
Czy to już jest to apogeum?
Połowa liści już na ziemi.
Koń jaki jest każdy widzi.
Późnym popołudniem, kolory się nasilają.
A Tatry wyostrzają.
Pojawia się problem - po co w nocy wychodzić na Modyń?
Przede mną godzinne strome podejście. Postanawiam je skrócić do 30 minut, żeby zdążyć na zachód. Udaje się w 25
Widoki z wieży.
Cichoń i Ostra.
Przełęcz Słopnicka przy lewej krawędzi, zdjęcia, tam stoi auto, daleko - ale kto by się tym teraz przejmował
Tatry ładnie widać.
Na zdjęciach zeszło mi do zachodu.
Potem ekspresowe zejście.
Na koniec chaszczowanie w ciemnościach z odrobiną błądzenia. Przygody muszą być
Fajna wycieczka po całkowicie nowych dla mnie trasach
Piękne te ostatnie ciepłe dni i idealne na górskie wędrówki , oczywiście dla tych, którzy mają wolny czas . Jakże smutny byłby rok bez takiej jesieni. Nawet konik mega jesienny !
Sytuacja wygląda tak, że 31 października jest dziwnie - ciepło jak w lecie, kolorystyka jakaś nieokreślona. Podjechaliśmy do Leśnej Górnej i udaliśmy się na Tuł.
Jakoś tak wiosennie.
W lesie jesiennie.
Duża Mała Czantoria. Tam idziemy.
Wracamy nieznanym pograniczem.
Ostry Wierch, granicą - polecam... szczególnie kolekcjonerom koron.
Na koniec jeszcze udało się załapać na apogeum.
Zachodzik z pieskiem.
Dobra, to teraz już niech się zrobi zima!
Jako ekspert od krokusów postanowiłem otworzyć sezon an poszukiwanie krokusów. Wszak śnieg, który ostatnio napadał zdążył się już w wielu miejscach wytopić. Czy fioletowy obłęd już się rozpoczął? Postanowiłem sprawdzić ruszając bezszlakowo z Milówki na Prusów.
W dolinie przymrozek, mgiełki i słońce.
Mech na dachu starej bacówki już kwitnie - wiosna!
Gdzieniegdzie jeszcze jesienne kolorki.
Kaplica pod Prusowem pośrodku niczego.
Po zimie nie ma już śladu.
Jednak jest.
Szron na drzewach.
Śnieg.
Romanka.
Centralnie chyba Zabawa - nigdy tam nie byłem.
Boracza - zimy nie ma.
Są panele słoneczne. Nigdy jeszcze nie widziałem z bliska.
Idę na Suchą Górę. Romanka i Rysianka.
Znowu zima.
Nawiguję bezszlakowo do auta. Pojawiają się popołudniowe mgiełki.
W dolinie szron. Być może słońce się tu w ogóle nie pokazało cały dzień.
Ważne info - krokusów jeszcze nie ma.
Dzisiaj sympatyczne wyjście na Magurkę i Czupel z Wilkowic.
Początkowo było tak sobie: las, śnieg.
Zajrzeliśmy do chatki na Rogaczu.
Im wyżej tym lepiej.
Na Magurce zimowe apogeum.
Potem poszliśmy na Czupel, żeby było do Korony.
Na Czuplu kolejne apogeum.
Na powrocie też było fajnie.
Taka to była wycieczka
Ale było cudownie !
Kolejny rok minął. Wypada podsumować.
Bardzo fajne zimowe wycieczki były 2: na Pilsko i Mechy oraz w Beskid Śląski na cioranie się nieprzetartymi szlakami.
Poza tym był zlot forumowy na Cieślarówce i parę innych wyjść. Ciekawostką było to, że lokalnie na nizinach nie trafiła się ani jedna wycieczka w śniegu.
Wiosna przychodziła dość powoli, ale często z ładną słoneczną pogodą. Na wyróżnienie zasługuje parę wyjazdów na przedwczesne szukanie krokusów na Orawę, Podhale i w Gorce.
Jednodniówką roku był kwietniowy wyjazd na Podhale, gdzie trafiłem apogeum krokusów i piękne widoki na Tatry. Była to również pierwsza większa wycieczka z nowym aparatem. Pamiętam jak bardzo postanowiłem wtedy częściej odwiedzać te rejony, co się niestety nie udało.
Wiosnę powitaliśmy na Tule w morzu czosnku niedźwiedziego. Potem były udane większe wyjazdy na Słowację.
Początek lata to również sporo Słowacji oraz malownicze wyjścia na Jurę i w polskie góry.
Urlop a Albanii. Kraj bardzo zmienił się od poprzedniej wizyty 9 lat temu. Zrobiło się luksusowo. Głównym celem wyjazdu było zdobycie mało znanej góry - Cika. Samotna wycieczka na nią z poziomu morza była kwintesenscją tego czym dla mnie jest chodzenie po górach. Gdybym tego dnia przypadkiem nie spotkał Bacy, który podratował mnie w sumie 4 litrami wody, to kto wie, co by się ze mną stało.
Po powrocie z urlopu został mi jeszcze jeden górski cel do zrealizowania przez 50-tką. Hawrań do korony dla pieska. Cudna tatrzańska wycieczka w letnim klimacie. Przy okazji potwierdziłem fejsbukową prawdę objawioną, że pies przeraża dzikie zwierzęta w TPN. Przerażony został niedźwiedź. Przy okazji przeraził się pies i ja również, a to był dopiero początek dnia.
Potem było już spokojnie, wszystkiego po trochu: słowacja, nasze góry znane i nieznane, Jura i jakaś woda.
Na drugi krótszy urlop pojechaliśmy nad polskie morze. Było średnio.
Następnie przyszedł najbrzydszy wrzesień w historii ludzkości. Nie było ani jednej wycieczki. Jedyny pożytek to 2 grzybobrania. Na szczęście potem przyszła polska złota jesień. Byliśmy w Pieninach po słowackiej stronie, dodatkowo 2x wziąłem sobie urlop w tygodniu i zapoznałem sie z nieznanymi terenami w Beskidzie Wyspowym, w okolicach Modyni.
Końcówka jesieni całkiem spoko, dzięki spontanicznemu wyjazdowi ze znajomymi w Góry Choczańskie.
Zima przyszła nagle i bardzo sroga. Przez parę dni ludzie zakopywali się na parkingu pod blokiem, tyle śniegu nie było w Jaworznie od lat. A w górach - było cudnie.
Ciekawostką jest to, że zima trwała tylko parę dni, a potem nagła wielka odwilż. Aż chwilowo przeszła ochota na wycieczki w takiej aurze. Ciekawe jaki będzie ciąg dalszy zimy w tym roku. Jeszcze przed świętami znajomy przesłał fotkę jak pszczoły obudziły mu się w ulu i robią wiosenny oblot. A jutro w Nowy Rok, ma być 15 stopni, czyli w słońcu pewnie ponad 20.
Wypstrykałem 16 712 zdjęć (69 GB) - rekord. Prawdopodobnie ze względu na nowy aparat. Bezlustrem robi się zdjęcia jakoś łatwiej i przyjemniej.
Ogólnie wyszły 53 wycieczki. Nie jest to rekord, ale solidna ilość. Po pierwszej połowie roku zapowiadało się znacznie lepiej, ale tym razem druga połowa była spokojniejsza. Do tej pory obserwowałem odwrotną tendencję. Ciekawe od czego to zależy? Pewnie ważna jest pogoda i obciążenie w pracy (nie zawsze można radośnie brać urlop z zaskoczenia).
Dokuczające kolano nie ograniczyło mnie ani raz w górskiej działalności. Można powiedzieć, że po ok 1,5 roku dokucza coraz mniej i ostatnio w zasadzie całkowicie zapominam, że coś z nim jest nie tak.
Na razie nie wracam do biegania, trzeba się oszczędzać na starość
Pełna lista wycieczek:
2022-01-07 Beskid Żywiecki, Korbielów - Pilsko - Mechy
2022-01-09 Dolinki, Rybna - Wrzosy - Wielka Góra
2022-01-15 Trzebinia, Chechło - Puszcza Dulowska
2022-01-24 Beskid Śląski, Cisiec - Czerwieńska Grapa - Glinne
2022-02-12_13 Beskid Śląski, zlot GBG na Cieślarówce
2022-02-19 Dolinki, Dubie - Kalwaria Jerzmanowicka - Racławki
2022-03-02 Beskid Mały, Tarnawa - Żurawnica - Królicza Góra
2022-03-11 Beskid Żywiecki, Żabnica - Rysianka - Romanka
2022-03-12 Beskid Wyspowy, Tokarnia - Urbania Góra - Zębolowa
2022-03-13 Jura, okolice Jerzmanowic
2022-03-14 Podhale, Chochołów - Ostrysz - Zadkowski Wierch
2022-03-19 Gorce, Piątkowa - Maciejowa - Świńska Góra
2022-03-20 Beskid Mały, Targoszów - Leskowiec
2022-03-24 Orawa, Zubrzyca - grzbiety nad Lipnicą
2022-03-25 Jura, Olkusz - Pomorzańskie Skałki
2022-03-26 Orawa, Zubrzyca Górna - Kamionek
2022-03-27 Beskid Żywiecki, Złatna - Zapolanka - Kubiesówka
2022-04-13 Jura, Rodaki - Świniuszka - Chełm
2022-04-14 Podhale, Dzianisz - Gruszków - Butorowy Wierch
2022-04-23 Beskid Śląski, Cisownica - Mała Czantoria - Tuł
2022-04-30 Beskid Wyspowy, Żbikowice - Sałasz - Jaworz
2022-05-01 Błędów, Dolina Białej Przemszy
2022-05-08 Beskid Żywiecki, Żywiec - Grojec
2022-05-10 Pieniny, Haligovce - Haligovské skaly - Wysoki Wierch
2022-05-15 Beskid Śląski, Radziechowy - Barania Góra - Glinne
2022-05-18 Mała Fatra, Turie - Kozol - Minčol - Čipčie
2022-05-28 Beskid Żywiecki, Glinka - Krawców - Malý kopec
2022-06-05 Magura Orawska, Tvrdošín - Uhlisko - Magurka
2022-06-11 Jura, Ogrodzieniec - skała Rzędowa - Podzamcze
2022-06-12 Beskid Żywiecki, Slaná Voda - Babia Góra
2022-06-16 Sosnowiec, Park im. Jacka Kuronia
2022-06-18 Beskid Śląski, Brenna - Klimczok - Kotarz
2022-06-19 Mała Fatra, Lučivná - Osnica - Rozsutce
2022-06-22_07-06 urlop Albania, Dhërmi - Maja e Çikës
2022-07-17 Beskid Żywiecki, Korbielów - Pilsko - Malorka
2022-07-20 Tatry Bielskie, Tatranská Javorina - Havran
2022-07-23 Trzebinia, Balaton
2022-07-24 Beskid Żywiecki, Rajcza - Zapolanka - Sucha Góra
2022-08-07 Jura, Skarżyce - Okiennik - Zamek Bąkowiec
2022-08-10 Góry Choczańskie, Studničná - Kečky - Čebrať
2022-08-15 Regulice - Czarna Góra
2022-08-27 Beskid Wyspowy - Pasierbiec - Kamionna
2022-08-29_09-04 urlop w Gdyni
2022-10-08 Małe Pieniny, Straňanské sedlo - Wysoka - Čertova skala
2022-10-10 Beskid Wyspowy, Kamienica - Modyń
2022-10-17 Beskid Wyspowy, Przełęcz Słopnicka - Ostra - Modyń
2022-10-24 Beskid Śląski - Brenna - Kotarz
2022-10-31 Beskid Śląski, Leszna Górna - Tuł - Mała Czantoria
2022-11-01 Beskid Wyspowy, Czasław - Glichowiec - Syberia
2022-11-11_13 Góry Choczańskie, Huty - Prosečné
2022-12-03 Beskid Żywiecki, Milówka - Prusów - Sucha Góra
2022-12-17 Jaworzno, Gródek na zimowo
2022-12-18 Beskid Mały, Wilkowice - Magurka - Czupel
W Nowy Rok po Sylwestrze nie było w planach wycieczki, ale szkoda marnować pięknego dnia. Dobrze, że w Dolinki jest blisko.
Podjechaliśmy do Będkowic i po paru minutach byliśmy na szczycie Sokolicy. Jest to bez wątpienia najbardziej imponująca skałka w Dolinkach.
Będąc nie wspinaczem można kawałek sobie zejść. Od dołu ten odcinek prezentuje się tak.
Dalej jest już pionowo. Dawno nie byłem w tym miejscu i muszę przyznać, że adrenalina troszkę się podniosła.
Tobi próbuje do mnie dojść. Widać jak bardzo jest skupiony.
Oczywiście obok można zejść stromą ścieżką na samo dno doliny.
Tobi wykonał skok nad wodospadem Szum.
Pokręciliśmy się po okolicy, postanowiłem zeksplorować nieznany boczny grzbiecik. Tam gdzie opierało się słońce było chyba ze 20 stopni. Nie trafiliśmy na pierwsze kwiatki, ale ciekawe, czy w miejscach gdzie startują przebiśniegi i przylaszczki, już coś się dzieje.
Wróciliśmy pod Sokolicę i podziwialiśmy tą monumentalką skałę w pięknym oświetleniu.
Na powrocie wyszliśmy na boczną skałkę Pytajnik, akurat w porze zachódu słońca.
Potem nastąpiła jakaś dylatacja czasu bo pół godziny później słońce było wciąż ponad horyzontem i mieliśmy kolejny zachód tego dnia.
Była widać Babią, co jest normalnym zjawiskiem w okolic Dolinek.
Tatry również, co już rzadziej się zdarza.
Natomiast Skrzyczne obserwowałem pierwszy raz z tych okolic.
Sam zachód był wyborny.
Fajnie było rozpocząć rok 2023 wycieczką
Zima wciąż w odwrocie. W Beskidach śnieg tylko w najwyższych partiach.
Słoneczny dzień trzeba wykorzystać. Jadę do Barwałdu i wyruszam w stronę Kalwarii Zebrzydowskiej. 7 stycznia - zielona trawka, wiosenny śpiew ptaków, cieplutko.
No dobra, jest też trochę mniej wiosennych kolorów. Te wysokie góry w oddali pośrodku to Beskid Mały.
Mijam drewniany stary budynek, z zewnątrz wygląda jak jakaś stodoła z dzwonnicą.
Zaglądam do środka - to kaplica św. Rozalii.
Lubię takie podupadające zabytki. Są bardzo autentyczne.
Dalej idę przez las. Jest bardzo mokro, słońce grzeje i wszystko paruje.
Znowu zieleń.
Jest też brąz.
Do Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej dochodzę od tyłu. Jest tu Dom Pielgrzyma, który wygląda jak luksusowy kompleks hotelowy.
Bazylika z zewnątrz.
Bazylika w środku.
Złota i skromna.
Oczywiście z pieskiem do środka nie można, więc kazałem Tobiemu czekać na zewnątrz przy wejściu na plac przed Bazyliką. Kiedy wyszedłem siedział nieboraczek otoczony przez kilkanaście osób debatujących jakie służby wezwać do bezdomnego wygłodzonego pieska.
Następnie pokręciliśmy się po okolicy.
Jest tu multum obiektów architektonicznych. Na wiki piszą, że 41.
Jedne są malutkie, inne średnie, jeszcze inne całkiem spore, jak małe kościoły.
Ten na zdjęciu, wyglądający jak budynek gospodarczy to Pustelnia św. Heleny. Obok tablica informuje, że wyremontowana ze środków UE.
Opuszczam to święte miejsce i kieruję się zielonym szlakiem na górę Żar.
Kilkaset metrów od Sanktuariom znajduje się Grodzisko Bugaj. Tablica informuje, że było to miejsce kultu Wiślan w czasach przed chrystianizacją. Bardzo religijna okolica.
Idziemy dalej. Punkt widokowy nad kamieniołomem. Drzewa urosły i zasłaniają widoki. Jedyna rozrywka to spacer nad krawędzią kamieniołomu.
Góra Żar z ruinami zamku. Największe ruiny to to co widać na tym zdjęciu.
Na koniec spacer bezszlakowymi łagodnymi grzbietami. Słońce, które cały dzień radośnie przyświecało, chowa sie za chmurami. Myślę sobie, że nic już się dzisiaj nie wydarzy.
Jednak coś się zaczyna dziać.
Słoneczko zrobi mały pokaz na koniec dnia.
Całkiem ciekawa wycieczka
Wstaję, widzę słońce, jadę.
Czy w styczniu rosną kwiatki? Normalnie, nie rosną, ale od 2 tygodni jest ocieplenie, trzeba sprawdzić.
Parkuję u wylotu Doliny Racławki i przeprawiam się przez Racławkę po widocznym na zdjęciu pniu. Było ślisko, pień się ruszał, ale się udało.
Na grzbiecie, gdzie pojawiają się pierwsze przylaszczki, przylaszczek nie stwierdzono. Czyli porażka.
Schodzę do z powrotem do doliny. Znowu wszystko paruje.
Mała sesja Tobiego.
Opuszczamy dolinę.
Wychodzimy na otwartą przestrzeń.
Zielono, ciepło, a na zdjęciu - Babia Góra.
Czy to stara roślinka, czy już nowa. Nie wiem.
Zdobywamy małe skałki.
Upewniam się, że Tobi zdobywający skałki jest uśmiechnięty i zadowolony.
Ludzie mają różne hobby, jedni łażą po chaszczach, inni jeżdżą terenówkami w błocie.
Ci tutaj przygotowują się do szturmowania pagórka.
Próba nieudana. Auto obróciło się o 90 stopni i zsuwało się bokiem z zablokowanymi kołami. Liczyłem, że jakoś spektakularnie się przewróci, ale nic z tego.
Ja też szturmuję pagórki - z powodzeniem.
Zbliżam się do miejsca masowego występowania przebiśniegów.
Niestety przebiśniegów również nie znalazłem - kolejna porażka.
Kalwaria Jerzmanowicka - miejsce rozwija się dynamicznie. W tym roku widzę nowe stacje drogi krzyżowej.
Kapliczki są już dwie.
To jest metal, jakiś mosiądz, albo coś takiego. Porządna robota.
A to tandetny plastik.
Dosłownie 3 metry od kapliczek, wysypisko śmieci z budowy tychże kapliczek.
A kilkanaście metrów obok, jeszcze większe wysypisko starych plastikowych kwiatków i pustych zniczy.
Ktokolwiek opiekuje się tym miejscem, ma bardzo ciekawe poczucie estetyki i porządku.
No nic, trzeba pędzić bo jestem w najdalszym punkcie trasy, a dzień krótki.
Tego dnia mój zachód był mało spektakularny.
A potem jeszcze kawał drogi do przejścia, ale sprawnie poszło.
W zeszłym roku znalazłem przylaszczki i przebiśniegi 19 lutego. W tym roku 8 stycznia nie znalazłem. Czyli nie ma ocieplenia klimatu.
Bardzo skrupulatne podsumowanie roku i piękne były te Wasze wycieczki sprocket73. Gratuluję całej Waszej trójce ! No i widzę, że w Nowym Roku nie próżnujesz, już 3 wyjazdy za Tobą, a to dopiero 8 stycznia . Tak trzymaj do końca !
Była to również pierwsza większa wycieczka z nowym aparatem.
A można wiedzieć co fajnego sobie sprawiłeś ?
Pozostałem wierny Canonowi, to już mój 6 aparat tej marki.
Bezlusterkowiec Canon RP z uniwersalnym obiektywem 24-240.
Pozostałem wierny Canonowi, to już mój 6 aparat tej marki.
Bezlusterkowiec Canon RP z uniwersalnym obiektywem 24-240.
No to masz już fajniuuuuutki sprzęt ! .
Chciałem skoczyć w góry i zobaczyć powracającą zimę, ale zaspałem straszliwie.
Żeby jednak nie marnować całkowicie dnia, wybrałem się w najbliższa okolicę - do Bukowna, do Doliny rzeki Sztoły, gdzie szlaków i ścieżek jest ogromne zagęszczenie, jakby była to cudowna okolica.
Rzeka Sztoła prezentuje się tak. Ktoś zakręcił kurek i nie ma w niej wody.
Tobi miał ciężki dzień dzisiaj. Polubienie huśtania wcale nie było największym wyzwaniem.
Wydmy
Ławeczka z drzewa.
Śluza.
Zalew, w którym ostały się resztki wody.
Wyżej nie ma nic. Wyschło.
W lesie zielono.
Ruiny tartaku wodnego.
Powrót.
Meandry nieistniejącej Sztoły.
Kopalnia Olkusz-Pomorzany została zamknięta w połowie grudnia. W związku z tym przestała odpompowywać wodę z zakładu. Teraz widać efekty. Rzeka Sztoła wyschła. Inne dwie rzeki w dolinie Białej Przemszy czeka ten sam los. Były zasilane wodami z zakładu. Trzeba też podkreślić, że to nie był żaden przemysłowy ściek, a woda czystości pierwszej klasy.
Bardzo smutne te zdjęcia rzeki. Natura wprawdzie potrafi się zregenerować, ale trzeba dać jej na to czas, często bardzo długi. Pytanie, czy przy obecnych deficytach opadów poziom wód w Sztole i pozostałych dwóch rzekach w ogóle będzie w stanie się jeszcze podnieść. Takich miejsc w Polsce i nie tylko, jest coraz więcej. A dolina sama w sobie bardzo urozmaicona i mogłaby być rzeczywiście cudowną okolicą. Trzeba mieć nadzieję, że jakieś mądre głowy odpowiednio pokierują rekultywacją tego terenu i jeżeli nie w całości, to chociaż w części, uda się go oddać naturze i uratować.
Zalewiska oraz podtopienia po likwidacji kopalni Olkusz-Pomorzany. Gdzie i kiedy do nich dojdzie?
W trzech rzekach Małopolski coraz mniej wody. Niedługo całkiem znikną.
No dobra, w końcu mamy środek zimy i nawet ostatnio sypnęło śniegiem. W Jaworznie cały śnieg stopniał, ale w górach jest. Dodatkowo jest inwersja, czyli że słońce świeci jak się wyjdzie ponad chmury. Trasa niezbyt pachnie świeżością - Romanka z Żabnicy, ale za to częściowo nowymi radosnymi bezszlakowymi wariantami.
W dole śniegu na tyle mało, że na letnich oponach dojechałem do leśnego parkingu w Żabnicy-Skałce. Z drugiej strony na tyle dużo, że można było ubrać rakiety od samego startu.
Idę sobie bezszlakowym grzbietem na Abrahamów. Niewiele lasów, dużo otwartych przestrzeni, sporo domków (jedne stare użytkowe, inne nowe letniskowe). Im wyżej tym mniej widać. Grzbietem doszedłem na sam szczyt Abrahamów, który jest ok 150 metrów od czerwonego szlaku, więc idąc szlakiem nie ma się go do korony. Ja dzisiaj mam
Potem kawałek czerwonym szlakiem i odbijam na Skałę. Liczyłem, że może pokaże się na niej słońce, ale nie. Zrobiło się jasno, ale jedno wielkie mleko. Nawet się zgubiłem, choć droga tam jest banalnie prosta... pod warunkiem, że widać gdzie się idzie
Potem znowu kawałek szlakowo i rozpoczynam podejście na Romankę niebieskim.
Jakby się coś przejaśniało.
Błękit atakuje nagle.
Słońce daje mi znaki.
Wychodzę ponad chmury, których granica jest bardzo ostro wyznaczona.
Barania Góra.
W miejscu gdzie niebieski szlak zaczyna iść długimi zakosami porzucam go i postanawiam zdobyć Romankę na krechę. Podobny pomysł miał jakiś narciarz, idę jego śladem. Lekko nie jest, ale nabieram wysokości.
Widok na Beskid Śląski. Chmury na wysokości 1000 metrów.
Niestety narciarz, którego śladem szedłem wymiękł, kiedy doszedł do bardzo stromego porośniętego lasem terenu to zwyczajnie zjechał na dół. Tobi osobiście poprowadził w górę.
Wiedziałem, że to będzie wyjście dla koneserów, ale było jeszcze gorzej. Śnieg był okropny. Podczas opadu musiało mocno wiać, zrobiła się skorupa, a pod nią puste przestrzenie. Każdy krok zapadał się inaczej. Stromizna miejscami tak duża, że trzeba było kombinować jak obejść. Dużo skał, kamieni, zwalonych drzew, gąszczu. I cały czas omamy, że już się wypłaszcza, już jest szczyt. Na początku wiadomo, że jeszcze nie, ale potem człowiek miał już nadzieję, że może jednak, a tu wciąż w górę i w górę.
Prawie już zwątpiłem, kiedy pojawiły się ślady narciarzy i naprawdę się wypłaszczyło. Można było jakoś sensownie się poruszać.
Wyszliśmy dokładnie na szczyt Majcherkowej. Kiedy byliśmy już na przetartym szlaku miałem odruch wymiotny, chyba ze zmęczenia. Wszystko mokrusieńkie, przepocone. Ciężko było ruszać nogami i rękami. Chyba miałem zbyt długą przerwę od rakiet i kijków.
Na szczęście warunki wynagradzały wszystkie trudy
Przyszedł czas na podziwianie widoków.
Morze chmur dynamicznie zmieniało wysokość. Gołym okiem trudno było to zauważyć, ale na zdjęciach widać różnicę.
OK, pora na zejście czerwonym.
Widzicie cień Tobiego?
Zbliżam się do poziomu chmur.
Znowu mleko.
Opuszczam szlak i schodzę przez Koźliczynę wprost do auta.
Fajna ta cała inwersja. Podobno w weekend ma już jej nie być.
Matko ... Co tam odruch wymiotny , widoczki się liczą !
Strony Poprzednia 1 … 26 27 28 29 30 … 35 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
[ Wygenerowano w 0.053 sekund, wykonano 13 zapytań ]