2,426

(25 odpowiedzi, napisanych Uwagi na temat strony)

Tak z ciekawości: od kiedy istnieje to forum i jakie macie plany na przyszłość (górskie, integracyjne i związane z rozbudową i konstrukcją forum)? Temat pewnie rzeka, ale może warto podyskutować...

lowell79 napisał/a:

Do Czupla mało kto już dochodzi....

Na szczęście wink

Warunki zmieniają się szybko :-), ale w niedzielę 27.12.2009 było bez śniegu, rankiem lekki mrozik, błoto całkiem zmrożone, a więc nie usmarowaliśmy się w ogóle. Koło południa wyszło słoneczko i gdyby nie zimno można by powiedzieć, że jest w zasadzie jesień. Tabliczki nie było. Natomiast jest drewniana ławka, która wygląda na dość nową. Bez tych wiatrołomów nie byłoby widoków ;-). Ogólnie mogę powiedzieć, że Czupel warto zobaczyć, choćby ze względu na ciekawe panoramy we wszystkich kierunkach (widać było nawet całkiem dobrze Tatry - przez lornetkę ładnie prezentował się Krywań), natomiast rozczarowała mnie dalsza część szlaku na odcinku Magurka-Przegibek-Gaiki. Jak dla mnie zbyt spacerowo i zbyt cywilizowanie (i te samochody feee...). Ktoś tu pisał o producentach dymu i hałasu niszczących szlaki motorami i kładami - widzieliśmy taką bandę koło Międzybrodzia Bialskiego.

Przepraszam, że nie poinformowałem wcześniej, ale pomysł narodził się z dnia na dzień. Wynudzony bezczynnością i zmęczony obżarstwem, a jednocześnie zachęcony dobrą pogodą postanowiłem gdzieś wyskoczyć. Wyjazd pierwotnie miał być w pojedynkę, ale właśnie zadzwonił do mnie kolega, nota bene też Piotrek, żeby złożyć życzenia. I tak od słowa do słowa doszliśmy do wniosku, że warto by było gdzieś pojechać. Myślałem o Tatrach, ale Piotrek coś kręcił nosem, więc padło na Czupel, który obaj dotąd omijaliśmy. No i 5:30 ruszyliśmy do Międzybrodzia. Góra nas nie zawiodła, choć śnieg był tylko w naszych marzeniach. Na szczęście mróz utwardził błoto i szło się całkiem przyjemnie. Więcej w przyszłej relacji na mojej stronie.

darkheush napisał/a:

Możesz zdradzić, kiedy się wybierasz, bo mam małe porachunki z Czuplem jeszcze z kwietnia tego roku? wink

Prawdopodobnie jutro. Czekam jeszcze na telefon od kolegi.

2,431

(5 odpowiedzi, napisanych Tatry (polskie i słowackie))

Fajna wycieczka. A propos Nike'ów - mniejsza o buty, ale nogi jakie :-). Podspady znam doskonale. Początek Polski rozpoznawałem bezbłędnie, bo w swoim czasie z równej jak blat drogi wpadało się w coś co bardziej przypominało Karakorum Highway niż europejski trakt hi hi. Niestety donoszę, że niedawno nasi drogowcy się sprężyli i drogę znacznie poprawili.

Witajcie! Widzę, że tutaj jakoś pustawo... Może nie wypada w serwisie poświęconym Beskidowi Małemu informować o swoich "zdradach" z innymi górami, ale zapraszam do czytania mojej krótkiej relacji i oglądania zdjęć z wypadu w Beskid Wyspowy, na Mogielicę:
http://www.wierchy.org/Galerie/beskid/M … ex_gor.htm
Jak się później okazało, było to już nasze pożegnanie z jesienią w górach. Pozdrawiam Piotrek
P.S. Beskid Mały też będzie... Czupel na mnie czeka :-)

2,433

(20 odpowiedzi, napisanych Off-Topic)

Korzystając z okazji życzę wszystkim dużo odpoczynku w Święta i wspaniałych wycieczek górskich w Nowym Roku oraz zdrowia i kondycji do uprawiania turystyki i alpinizmu, a nam tutaj na forum wielu ciekawych relacji i emocjonujących dyskusji, a może i zorganizowania jakiejś wspólnej imprezy górskiej (jeśli będą chętni i mają konkretne propozycje). Pozdrawiam Piotrek

darkheush napisał/a:

Jeśli chodzi o alkohol w górach, to powiem tak. Do świętych nie należę. Sam sobie lubię walnąć piffko podczas restu na trasie, a już na pewno kilka na noclegu w górach, i nic tego nie zmieni wink Uważam, że alkohol jest dla ludzi, ale tylko dla tej myślącej części.

Wszystko zależy od tego gdzie, kiedy i ile. Wiesz, ja też lubię wypić piwko lub nawet jakąś lampkę koniaczku, ale wieczorem, przed snem w schronisku lub na kwaterze, a nie w trakcie wycieczki, zwłaszcza na trudniejszej tatrzańskiej trasie (no i chyba nie muszę udowadniać, że istnieje kolosalna różnica między jednym piwem, a półlitrową flaszką wódki :-). Sam kiedyś doświadczyłem skutków takiej głupiej zabawy, bo zdarzyło mi się kiedyś wypić jedno piwo w trakcie wycieczki i od razu zrobiłem się mocno "ociężały" w nogach, więc nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby tego piwa było więcej. Po prostu uznaję maksymę, którą zasłyszałem od przewodników górskich, że "jak idziesz w góry, to nie pijesz alkoholu" i uważam łamanie tej zasady za lekkomyślność, która w pewnych warunkach (np. w zimie) i na pewnych trasach (np. w Tatrach lub Alpach) może nas kosztować nawet życie.

Lowell79: "Nie każdy musi lubić górskie włóczęgostwo. I jest to nie do uniknięcia, takich ludzi przybywa. Żal tylko , że ich górskie wrażenia związane są zazwyczaj z Karczmą, basenem, wyciągiem i paroma widokami."

Też tak uważam, chociaż napiszę przekornie, że może jest lepiej, kiedy ludzie nieprzygotowani do górskich wędrówek (kondycja fizyczna, sprzęt, umiejętności) ograniczają się do siedzenia w basenach, karczmach i na tarasach widokowych. Niestety w Polsce wytworzył się niebezpieczny trend, że górscy dyletanci w klapkach, z nieodpowiednim odzieniem, a nierzadko jeszcze z flaszką wódki w plecaku (osobiście takich widziałem) wybierają się na trudne tatrzańskie szlaki. Odnoszę wrażenie, że zjawisko to jest chyba jakąś naszą narodową specyfiką, bo jest niespotykane w Alpach (poza może Mt. Blanc, gdzie takich ludzi ściaga magia najwyższej góry), jak również u naszych południowych sąsiadów.

Odnośnie fastfoodów - moim zdaniem największy dramat jest kiedy dzieci uczą się jedzenia tego śmiecia od najwcześniejszego dzieciństwa od własnych rodziców. Bo pół biedy, jak junior zetknie się z tym dopiero w szkole, a ma już wyrobione właściwe nawyki żywieniowe... Zresztą w cytowanym filmie mowa jest o niebezpiecznym "uwiedzeniu" maluchów przez McDonalds - zabawki dołączane do zestawów, zjeżdzalnie przed budynkami, zabawne zwierzątka, urządzanie urodzin i eventów dla najmłodszych... jest cool, jest zabawa, a więc wytwarza się konotacja McDonald's (Burger King, KFC...) = przyjemność. Nad tym pracuje armia specjalistów od marketingu i w ten właśnie diabelski sposób następuje trwałe przywiązanie juniora do budy z big makami.

kris_61 napisał/a:

Ja  wtej chwili już tam wstępu nie mam, bo mnie nie stać

Że jest drogo to sam napisałem. I niestety nie będzie tanio. Zresztą zobaczcie co się dzieje we wszystkich polskich kurortach. Popatrzcie ile się buduje luksusowych hotelisk ze SPA i innymi bajerami. Moim zdaniem zmieniła się mentalność a może i typ ludzi, którzy tam przyjeżdżają. Chcą luksusów i blichtru. W tym sensie wyrównujemy różnice do Zachodu w błyskwicznym tempie. Lowell - o filmie napisałem dlatego, że była tu mowa o fastfoodach. Poza tym uważam, że jest ważny. W USA przybiera to już rozmiary katastrofy społecznej, ale i u nas, jako że małpujemy Stany jak się tylko da, jest coraz gorzej.

Tak z innej beczki Lowell79 - masz piękne miejsca zamieszkania. Nie musisz nawet nigdzie jechać, żeby znaleźć się w Beskidzie Małym lub Żywieckim. Wystarczy wyjść z domu i pomaszerować na Szyndzielnię lub w kierunku Czupla. A żeby wrócić do tematu. Bardzo dobre pierogi podają na Przełęczy Kocierskiej. Zszokowało mnie też, że niby taka wiocha, a tu z piw zaserwowali nam prawdziwego bawarskiego Paulanera. Wiem, że ceny są dość wysokie wink. A propos fast foodów, czy ktoś z szanownych forumowiczów widział może film "Super Size me"? http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=19140
Jak dla mnie jest szokujący. Moim zdaniem powinno się go wyświetlać w szkołach, żeby młodzież sobie uświadomiła, czym się żywi i jakie mogą być tego konsekwencje.

2,438

(898 odpowiedzi, napisanych Przedstaw się!)

Witam! Mam na imię Piotr. Mieszkam i pracuję w Krakowie. Po górach chodzę od bardzo wielu lat, przy czym w ostatnim czasie przybrało to wymiary pewnego nałogu :-). Do pasm górskich, które miałem okazję poznać zaliczają się: Tatry, Tatry Niżne, Słowacki Raj, Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Sądecki, Gorce, Pieniny, Rumuński Retezat, Góry Bułgarii (Piryn, Riła, Stara Płanina), Alpy (Kitzbuhelskie, Zillertalskie, Oetztalskie, Pennińskie-masyw Monte Rosa), Lake District w Anglii. Pozdrawiam wszystkich miłośników gór.

lowell79 napisał/a:

A co do cen, to moje przekonanie z przed paru lat, które było dla mnie pewniakiem, że w górach można tanio spędzić np. wakacje staje się mitem. Oczywiście wszystko zależy od standardów jakie sobie zażyczymy, gdzie i co będziemy jeść... Póki co Beskid Mały wygląda jeszcze przyzwoicie i dzięki takim miejscom jak np. Gibasy pozwala zapominać o ekonomicznych prawach rynku.

roll A gdzie teraz można w Polsce tanio spędzić wakacje? Na Leskowcu ceny i tak są jeszcze dość umiarkowane, skoro żądają jedynie 25 zł za noc. Poza tym nikt nie zmusza do nocowania w schronisku. Przecież w Beskidzie Małym (poza rezerwatami) można wszędzie rozbić namiot. Taki nocleg ma jeszcze tę zaletę, że mamy bliższy kontakt z przyrodą i nie musimy przebywać w jednym miejscu z przypadkowym, niekoniecznie odpowiadającym nam towarzystwem. A propos Gibasów - byłem tam lata temu i nie miałem okazji nocować. Jak tam teraz jest i czy warto się tam zatrzymać na nocleg? Czy "papu" trzeba przynieść ze sobą?

Odnośnie żywienia i cen. No cóż kilka lat jeżdżenia po Alpach zmieniło moją optykę (nocleg z kolacją we włoskich schroniskach trudno znaleźć poniżej jakichś 30-40 EURO, w Riffugio Gnifetti kosztuje niemal 70 EURO i nawet boję się sprawdzić ile za to samo biorą w najwyższym schronisku w Europie, czyli Marghericie). Z tej perspektywy polskie schroniska mają jeszcze całkiem przystępne ceny, aczkolwiek zgodzę się, że one stale rosną i nie są już niskie. Kol. Darkheush narzeka na fastfoodowe jedzenie. No cóż wydaje mi się, że rację ma Ferdynans - popyt rodzi podaż. Skoro ludzie chcą jeść śmieci (ang. junkfood), to schroniska im to serwują. I jeszcze jedno, kiedyś miałem rozmowę o schroniskach i noclegach z jednym turystą na Kudłaczach i zostałem przekonany do korzystania z ich oferty jednym prostym stwierdzeniem, że jeśli nie będziemy z tego korzystać, to za kilka lat po prostu tych schronisk, przynajmniej w mniej popularnych rejonach, już nie będzie (co nie oznacza, że należy jeść wszystko, czyli nawet syf, jaki w swoim czasie serwowano np. na Turbaczu). Po prostu schronisko musi zarobić na swoje utrzymanie, remonty, pensje dla pracowników, a Państwo od czasu upadku tzw. komuny nie tylko w żaden sposób mu nie pomaga, ale często jeszcze wręcz utrudnia działalność.

2,441

(14 odpowiedzi, napisanych Wasze galerie)

Pireneje to akurat domena mojego brata, ale cieszę się, że podoba się wam nasza stronka. Natomiast Beskidy to góry, do których mam dosłownie rzut kamieniem (do Małego ok. 50 km), więc byłoby nawet głupio gdybym w nich nie bywał :-)