Rozdział --Rządcy sumień opis incydentu w Krzeszowie ..Oznaką juryzdykcji koscielnej proboszcza nad parafianami były żelaza ,tzw ,kuny ,wbite w budynek kościelny .Zasięg tej juryzdykcji był olbrzymi ,gdyż nawet gromadzki wójt mógł byc w kunie zakuty ,przy czym proboszcz mógł lżyc go i obiecywac jeszcze dołożyc mu kijami Przykładem jaki obyczaj panował w odnoszeniu się proboszcza wiejskiego do chłopów i jak proboszczowska juryzdykcja wyglądała ,jest zdażenie z roku 1720 w Krzeszowie ,należącym do ,,państwa suskiego''Według sądowej inkwizycji obraz zajścia był następujący;Jakieś bractwo kościelne z Krzeszowa urządziło procesję do kościoła w Suchej . W procesji wziął udział miedzy innymi wójt z Krzeszowa ,który był w tym bractwie najstarszym bratem i podskarbim.Gdy procesja z Suchej wróciła do Krzeszowa ,nie zastała proboszcza ,a także kościół był zamknięty ,więc złożyła pod dzwonnicą obrazy i chorągwie .Gdy jednak chłopiec organisty przyniósł klucze i odemknoł drzwi do kościoła,poznoszono tam owe rekwizyty ,po czym wójt kościół zamknął i wziąwszy klucz ze sobą poszedł do domu .Na trzeci dzień okazała się potrzeba ochrzczenia dziecka ,wobec czego Tomasz Wątroba udał się po klucze do wójta.Wójt w towarzystwie dwóch sąsiadów ,Magiery i Kadeli ,przyszedł do plebana i kładąc klucze na stół ,tłumaczył się i przepraszał,iż wcześniej kluczy oddac niemógł ,gdyż go w domu nie było Pleban wziąwszy klucze - jak stwierdza protokół zeznań świadka -,,wraził mu ich za pazuchęi kazał mu pójśc kościół odmykac ,besztając go słowy nieuczciwymi .Wójt poszedł z sąsiadami ,powiesił klucze na wrzeciądze kościelnym I.M.X. Pleban,przyszedłszy,wziąwszy wójta jedną ręką za piersi,drugą za łeb,wsadził go do kuny''Potem wszedł do kościoła ,porachował komunikanty i oświadczył ,ze mu ich 16 brakuje ,a po ochrzczeniu dziecka wrócił na plebanię .Sąsiedzi litując się nad wójtem chodzili gromadnie prosic plebana ,by wójta z kun wypuścił,lecz bezskutecznie .Wójt siedział w kunie od rana aż do popołudnia ,sczerniał w niej ,a sąsiedzi wodą go oblewali ,bo widocznie mdlał .Swiadek Walenty Wątroba też próbował interweniowac u proboszca ,ale proboszc postraszył go strzelbą.Drugi swiadek Wojciech Żmija ,,słyszał ,kiedy kijów na wójta szukali i już wójta nie odstępował ,obawiając się ,żeby go w kunie kijem nie bito ,tak jak wyrażano''Wreszcie po południu pleban wójta z kuny zwolnił wygrażając mu laską,a od bicia wyprosił go dopiero urzędnik krzeszowski .Dostalo sie przy tej sposobniści trochę wymyślań i urzędnikowi,który jako świadek zeznał,z pleban wołał pod jego adresem;,,w zamku sprawiedliwości nie czynią,uczynię ją sobie sam,czyli cię Pan Bóg czy diabeł przyniósł,bo ja bym był wójtowi dobrze boki obłożył.''Zajscie to stało się powodem wytoczenia sprawy sadowej nie proboszczowi o gwałt,popełniony na wójcie,lecz wójtowi o przytrzymanie kluczy kościelnych.Wzmianki o zakończeniu tego niezwykłego procesu,,Księga sądowa gromad państwa suskiego''nie zawiera.
Ostatnio edytowany przez ferdynans (2010-05-20 18:19:25)
Bez wycieczek,podróży,życie ludzkie upływa beztreściwie,nudno i szaro ,toteż one nie tylko urozmajcają,ale rzec można przedłużają nasze życie K.SOSNOWSKI