Temat: Ocierając się o wschodnią granicę cz. 4 - lubię wracać tam gdzie byłam
Znowu nadrabiam wakacyjne zaległości.
Białostocczyzna
twoje włosy zielone
złote chlebne lica
oczami jezior wpatrzone
w czyste błękity
śpiewasz ptaszęcą pieśń
w raju
w jutrzence wschodów
w zorzy zachodów
kąpiel słoneczną biorąca
- ziemio o dziewiczej piersi
pełnej miodu i mleka
nucącą mi kołysankę
dzieciństwa...
ziemio o pełnych biodrach
w koralach jarzębin
przepasana
najbłękitniejszymi wstęgami
rzek lekkim krokiem dążąca
drogą postępu
najpracowitsza bo
nadrabiająca wiekowe
zaległości
ziemio pochylonych krzyżów
jaćwieskich kurhanów
pomników przeszłości
na których wieczorna cisza
śpiewa mi pieśń pożegnania
na nocny spoczynek która
mi brzozą płaczącą będziesz
szumieć swą pieśń nad
mogiłą...
bądź pozdrowiona!
/Melania Burzyńska/
Na przełomie lipca i sierpnia odwiedziłam po raz kolejny wschodnią część naszego kraju. Ciekawa byłam zmian, które w niej nastąpiły, po prawie 8 latach. W planie urlopu były miejsca już kiedyś przeze mnie odwiedzone oraz w których jeszcze nie byłam. Sześciodniowy urlop spędziliśmy w Narwi, niewielkiej miejscowości w powiecie hajnowskim, leżącej jakieś 35 km od Białegostoku. Było to dobre miejsce do całodniowych wycieczek po okolicy. 6 dni to jednak ciągle zbyt mało, żeby nasycić się Podlasiem.
DZIEŃ 1 - Narew - Odrynki - Jezioro Siemianowskie - Wieża Maruszka - Narewka
Zaczęliśmy od zabytkowej Cerkwi Prawosławnej Podwyższenia Krzyża Pańskiego w Narwi, leżącej na szlaku kulturowym "Śladami Wschodniosłowiańskiej Tradycji”.
Znajdowała się jakieś kilkadziesiąt metrów od naszego miejsca noclegowego, więc nie można było jej pominąć, zwłaszcza, że przyciągała pięknym błękitnym kolorem. W architekturze świątyń prawosławnych kolor ma istotne znaczenie. Najczęściej te niebieskie poświęca się Matce Boskiej lub Michałowi Archaniołowi, zielone Duchowi Świętemu, zaś na brązowo malowano cerkwie poświęcone męczennikom.
Akurat tego dnia coś w niej remontowano i udało nam się wejść do środka. Nie wszystkie cerkwie są otwarte. Trzeba mieć szczęście, żeby na taką trafić, albo po prostu przyjść na nabożeństwo. Zawsze jednak można poprosić o możliwość zwiedzenia. Zazwyczaj podany jest numer telefonu do osoby, która nam świątynię otworzy i najczęściej też o niej coś opowie.
W Narwi jest jeszcze świątynia katolicka, Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława. Drewniany, otoczony wysokimi drzewami. Niestety nie udało nam się go zobaczyć w środku.
Ma tu również swój zbór Kościół Chrześcijan Baptystów.
W mieście stała niegdyś drewniana synagoga, ponieważ żyło tu sporo Żydów, jednak w 1974 roku spłonęła podczas pożaru.
Sama miejscowość Narew nie jest duża. To dawne miasto królewskie, które utraciło prawa miejskie w 1934 w wyniku upadku gospodarczego. Do końca XVII w. rozwijało się dynamicznie, pełniło m.in. rolę stacji postojowej dla władców podróżujących między Koroną a Litwą. Bywali tu m.in. Królowa Bona, Zygmunt August i Stefan Batory.
Miasto zaczęło powoli upadać po potopie szwedzkim i nigdy nie odzyskało już pierwotnego znaczenia. Kolejnych zniszczeń dopełniły zabór rosyjski, II wojna światowa, a później okupacja niemiecka i radziecka. W centrum wsi zachowała się do dzisiaj drewniana zabudowa z końca XIX i pocz. XX w. Wiele domów jest opuszczonych.
Na filmie nieco historii i ciekawostek o cerkwi w Narwi. Na samym początku Skit w Odrynkach.
Prawosławną pustelnię Ojca Gabriela czyli skit w miejscowości Odrynki zwiedziłam po raz pierwszy w listopadzie 2014 r. Ocierając się o wschodnią granicę - część 3 - końca nie będzie ? . Pamiętam, padał wówczas deszcz, a kładka prowadząca przez uroczysko Kudak nad rzeką Narew była bardzo śliska. Tym razem podjechaliśmy do Odrynek z innej strony, w pełni lata.
Jedyny w Polsce prawosławny pustelnik, archimandryta Gabriel niestety już nie żyje. Zmarł w 2018 r, w wieku 56 lat. Zmieniło się nieco to miejsce. Czy na lepsze ? Wydaje mi się, że za Ojca Gabriela skit bardziej przypominał pustelnię, miejsce odludne, niedostępne. Dziś można podjechać pod samą bramę skitu samochodem i zostawić go na parkingu. Na szczęście pozostała długa drewniana kładka.
Cerkiew, w której 8 lat temu byłam na nabożeństwie, została ukończona. Dobudowano jeszcze kilka budynków, domki dla mnichów, ubikacje dla zwiedzających, których jest tu codziennie coraz więcej.
W centralnym miejscu skitu jest grób Ojca Gabriela.
Dom - pustelnia, w którym mieszkał.
Po skicie oprowadził nas jeden z mnichów. Zwiedzanie zakończyło się wizytą w sklepiku z pamiątkami i wyrobami mnichów. Sprzedają m.in. zioła, maści, miody, świece, obrazki, ikony i książki.
Pomimo zmian skit w Odrynkach pozostał miejscem bardzo ciekawym i wartym odwiedzenia. Uroczysko i spacer drewnianą kładką pośród dzikich rozlewisk Narwi, to sposób na wyciszenie i kontakt z naturą.
W 1912 r. Jerzy Kalina wyreżyserował „Archimandrytę”, ciekawy dokument o życiu i działalności Ojca Gabriela w Odrynkach. Warto obejrzeć.
Z Odrynek, z racji niedużej odległości, pojechaliśmy nad Jezioro Siemianowskie, sztuczny zbiornik wodny na górnej Narwi. Historia budowy tego zalewu była burzliwa i wywołała wiele dyskusji.
Budowę rozpoczęto w 1977 roku, a zakończono w 1993. Tak jak głosił napis na kamieniu był to ogromny projekt budowany ku uciesze tutejszych mieszkańców. Przy jego tworzeniu zalaniu uległo 5 pobliskich wsi, a mieszkańcy zostali przesiedleni. Nie mieli jednak oni żalu, ponieważ wierzyli, że działają w dobrej sprawie. Wśród miejscowej ludności krążyła wówczas poufna wiadomość, że pod taflą zalewu, który miał sięgać na teren Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Ludowej, będzie wybudowane najnowocześniejsze i chyba jedyne tego rodzaju, tajne lotnisko Układu Warszawskiego. W związku z tym, że samoloty miały startować w kierunku wschodnim (ze względu na ukształtowanie terenu), ludność ta nie wiedziała jak to lotnisko powstaje. Oczywiście informacja ta po latach okazała się być fikcją. Proszę teraz sobie wyobrazić co obecnie czują mieszkańcy wysiedleni z tych ziem. Nie dość, że nie znaleźli oni pracy na fikcyjnym lotnisku, to jeszcze zabrano im rodzinne ziemie a cały projekt tak naprawdę okazał się niewypałem i coś się jednak nie udało. Do dnia dzisiejszego osoby te żałują tego co się stało lecz niestety tego już nie cofniemy.
Wracając jednak do samego zalewu. Jest to trzeci co do wielkości sztuczny zbiornik wodny na terenie Polski. Ma ponad 32km2. Powstał przez spiętrzenie wód górnej Narwi ziemną zaporą w okolicy wsi Bondary. Po zamknięciu tamy zbiornik napełniał się 5 lat a ostateczny poziom wody wynoszący około 7m został osiągnięty w 1993 roku i jest ewidentnie niższy od projektowanego.
Źródło:atrakcjepodlasia.pl
Samochód zostawiliśmy na parkingu w Bondarach. Dojazd nad samo jezioro latem, tam gdzie utworzono plaże i kąpieliska, jest w wielu miejscach płatny. Znajduje się nad nim wiele miejsc biwakowych i pół campingowych, dlatego z góry pobierane są opłaty od turystów chcących podjechać do jego brzegów. Nam udało się wjechać bez opłaty. Pani parkingowa uwierzyła nam na słowo, że nie chcemy zatrzymywać się na dłużej, tylko zobaczyć zbiornik i zrobić kilka fotek z wieży widokowej. Tak zresztą zrobiliśmy.
W lecie Jezioro Siemianowskie oblegane jest przez turystów. Przez groblę, która prowadzi przez jezioro wybudowano linię kolejową z Hajnówki i szerokotorową z Siemianówki do Cisówki i dalej na Białoruś. Zainteresowanych odsyłam do ciekawych informacji o Zalewie Siemianówka.
Od strony wschodniej i południowo wschodniej brzegi jak i sam zbiornik są mocno zarośnięty. Prowadzi tu niewiele dróg. Schronienie oraz dobre warunki do życia i lęgów znalazło tu wiele gatunków ptactwa wodnego i błotnego. Stwierdzono tu ponoć 164 gatunki ptaków, w tym 112 lęgowych.
Poruszając się wzdłuż zachodniego brzegu jeziora dojechaliśmy do wsi o nazwie Siemieniakowszczyzna. W jej okolicy znajduje się jedna z wielu wież widokowych, z których można podziwiać dzikie rozlewiska i mokradła Zalewu Siemianówka wraz z ich skrzydlatymi mieszkańcami.
Widok z wieży Maruszka.
O każdej porze roku widok jest inny. Wiosną stan wody jest wysoki, latem z kolei rozlewiska przypominają bardziej wilgotne łąki. Żeby jednak coś zobaczyć z wieży, bądź co bądź z dosyć sporej odległości, trzeba mieć ze sobą solidną lornetkę albo lunetę. My mieliśmy niestety niezbyt solidną , zatem wiele ptaszyn nie zobaczyliśmy, ale za to słyszeliśmy dużo ptasich odgłosów. A można tu ponoć obserwować żurawie, wodniczki, czajki, łabędzie, perkozy, rybołowy, biegusy, łabędzie i naturalnie - bociany.
W drodze powrotnej do Narwi chciałam koniecznie zdążyć dojechać do Narewki, w której znajduje się Galeria im. Tamary Sołoniewicz.
Tamara Sołoniewicz była cenionym reżyserem i scenarzystą. Tematem większości jej filmów było Podlasie i rodzinna Białostocczyzna z jej wielokulturowością. Jej filmy zdobyły liczne nagrody i wyróżnienia na festiwalach w kraju i zagranicą. Zmarła nagle w 2000 r. w wieku 62 lat.
W filmie „Kresowa ballada” pokazała unikatowość folkloru Podlasia.
Film „Czy słyszysz jak płacze ziemia” ukazuje dramat ludzi, którzy musieli opuścić swoje domy, porzucić gospodarstwa i ziemię. Przeznaczono je bowiem na zalanie przy budowie zbiornika Siemianówka.
Galerię zamykano o godz. 18.00. Przyjechaliśmy kwadrans przed 18.00, ale przewodniczce i opiekunce tego miejsca, Pani Katarzynie Bialawskiej zupełnie to nie przeszkadzało. Zamiast 15 minut, których brakowało do zamknięcia obiektu, spędziliśmy na rozmowie o historii Narewki i jej mieszkańcach prawie 1,5 godziny . Pani Katarzyna od lat zajmuje się ochroną dziedzictwa wielokulturowego tego regionu. Szczególnie bliska jest jej tragiczna historia ludności żydowskiej, która niegdyś licznie zamieszkiwała Narewkę. Jest osobą z ogromną wiedzą, którą bardzo chętnie się dzieli. W galerii można zobaczyć wystawy malarstwa, piękne rękodzieło ludowe, stroje, dokumenty historyczne. Galeria tętni życiem. Ciągle się w niej coś dzieje. Miejsce to wszystkim gorąco polecam.
Po zamknięciu obiektu Pani Katarzyna pokazała nam jeszcze narewkowskie murale. Znajdują się na budynkach naprzeciwko galerii m.in. na budynku poczty. Przedstawiają trzy etapy życia natury, ale jednocześnie trzy etapy życia ludzkiego:
wiosnę czyli młodość
lato - pełnię życia
jesień czyli dojrzałość.
Autorem murali jest Zbigniew Budzyński, malarz, grafik i rysownik. Jego twórczość związana jest z Podlasiem i ziemią hajnowską.
W Narewce znajduje się Bojarski Gościniec. Jest to kompleks pięciu budynków o ciekawej architekturze drewnianej z czasów carskich. Zostały przerobione na drogi pensjonat wraz z restauracją.
Na koniec podeszliśmy jeszcze pod cerkiew prawosławną pw. Mikołaja Cudotwórcy.
Krzyże przy cerkwi to pamiątka po szczęśliwym powrocie do domu z „bieżeństwa” czyli uchodźstwa.
Pani Katarzyna opowiadała nam o tragicznym losie ludności żydowskiej zamieszkujących Narewkę w czasie II wojny światowej. W pobliżu bocznicy kolejowej znajduje się zbiorowa mogiła Żydów z 1941 r. Było już późno. Człowiek, który kosił trawę na cmentarzu parafialnym wskazał nam do niej ścieżkę. Trzeba było przejść przez wysoki nasyp z torami kolejowymi, a następnie przez dosyć głęboki rów. Zajęłoby nam to sporo czasu. Z oddali można było zobaczyć jedynie fragment kamiennej płyty, upamiętniającej miejsce zbrodni.
DZIEŃ 2 - Łosinka, Dubiny, Hajnówka, Uroczysko Miednoje (Krynoczka), Białowieża, Puszcza Białowieska, Nowoberezowo
Chcąc wykorzystać słoneczną pogodę kolejny dzień urlopu przeznaczyliśmy na Puszczę Białowieską. Codzienne wyjazdy starałam się planować tak, żeby robić pętelkę po okolicy i wracać na noc do Narwi.
Ruszyliśmy z rana w kierunku Hajnówki, przejeżdżając przez Łosinkę i Dubiny.
Łosinka to niewielka miejscowość, zamieszkuje ja tylko 210 osób. W centralnej części wsi, tuż przy drodze stoi drewniana zabytkowa cerkiew pw. św. Jakuba Apostoła.
W Dubinach zatrzymaliśmy się przy Cerkwi Zaśnięcia Maryi Panny.
W Hajnówce liczyłam na zwiedzenie Soboru Świętej Trójcy, którego nie miałam jeszcze okazji zobaczyć w środku. Niestety świątynia była i tym razem zamknięta.
Również do pozostałych cerkwi Narodzenia św. Jana Chrzciciela i św. Dymitra nie udało się wejść. W drugiej znajduje się ciekawy dębowy ikonostas.
Skoro nie zatrzymaliśmy się dłużej w Hajnówce, mieliśmy nieco zapasu czasu, więc postanowiliśmy w drodze do Białowieży zahaczyć o Uroczysko Miednoje, znane bardziej jako Krynoczka, zagubione w Puszczy Białowieskiej miejsce ze źródełkiem, uznawanym przez wiernych kościoła prawosławnego za cudowne. Natrafiłam na nie przeglądając mapę w samochodzie.
Przy źródełku stoi nieduża drewniana Cerkiew pw. Świętych Braci Machabeuszy.
Krynoczka obok Grabarki jest uznawana za jedno z najważniejszych miejsc kultu religijnego dla wyznawców prawosławia. Jest celem wielu pielgrzymek. Do miejsca wiedzie nieutwardzona droga leśna. Co jak co, ale na tym bezludziu, w środku lasu to nie spodziewaliśmy się, że uda nam się zobaczyć wnętrze cerkwi. Prowadziła do niej długa dębowa aleja. Na samym jej końcu stała zadaszona studnia z cudowną wodą.
O dziwo cerkiew była otwarta. Przywitał nas młody chłopak, student i opowiedział ciekawie o historii tego miejsca.
Pielgrzymujący do Krynoczki moczą chusteczki w cudownej wodzie i przecierają chore miejsca, a następnie pozostawiają je na ogrodzeniu za studzienką, symbolicznie pozbywając się w ten sposób swoich chorób.
Z Krynoczki udaliśmy się do Białowieży. Tu chciałam zobaczyć Park Pałacowy oraz porcelanowy ikonostas w zabytkowej Cerkwi św. Mikołaja.
Jest to jedyny taki zabytek w Polsce. Oprócz tego chcieliśmy zobaczyć kawałek puszczy no i żubry, więc w harmonogramie dnia znalazły się aż trzy ścieżki przyrodnicze. Po cichu marzyłam odwiedzić jeszcze Dziedzinkę Simony Kossak. Jednak plany planami, a życie życiem … .
Sama Białowieża jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła. W sezonie jest tu mnóstwo ludzi, zwłaszcza starszych osób, którzy szukają ciszy i spokoju, chociaż w takim tłumie wątpliwe, że można je znaleźć… Do tego wszechobecna komercja, budy z tandetą itp. Kompleks Białowieskiego Parku Narodowego wraz z muzeum przyrodniczym stoi w miejscu dawnego Pałacu Carskiego. Wielka nowoczesna bryła budynku Ośrodka BPN zupełnie nie pasuje do otoczenia. Jest po prostu brzydka.
Na terenie Parku Pałacowego zachowało się kilka budowli związanych z dawnym pałacem carskim m.in. dom marszałkowski, dom zarządu oraz chyba najciekawszy i najładniejszy budynek w całym parku - Dworek Gubernatora Grodzieńskiego.
Dworek Gubernatora Grodzieńskiego
Rozczarowałam się również oznaczeniami szlaków i ścieżek. Ciężko było w ogóle odnaleźć się w gąszczu różnych informacji na tablicach i mapkach. Rezerwat Ścisły Białowieskiego Parku Narodowego można zwiedzać jedynie z licencjonowanym przewodnikiem. Istnieją jednak miejsca, gdzie można się udać bez przewodnika. I z tych właśnie chcieliśmy skorzystać. Nie udało się. Dodatkowo trzymała nas godzina wejścia do Cerkwi św. Mikołaja, żeby obejrzeć ikonostas. Powłóczyliśmy się więc trochę po parku, trochę po ulicach Białowieży. O wyznaczonej godzinie obejrzałam ikonostas z chińskiej porcelany. To nieduża, ale bardzo misterna majolika. Jedno z 3 takich arcydzieł na świecie. Został sprowadzony z Petersburga na życzenie cara Aleksandra III. Dominują w nim motywy roślinne. Niestety nie można go było fotografować, dlatego wstawiam zdjęcie z Internetu.
fot. Jacek Daczyński
Dzień się powoli kończył, a my nadal nie zobaczyliśmy dzikiej puszczy, a przecież po to tu m.in. przyjechaliśmy. Z racji małej ilości czasu postanowiliśmy zrobić tylko spacer ścieżką przyrodniczą „Żebra Żubra”, która kończyła się przy zagrodzie pokazowej żubrów. Na zwiedzenie tej ostatniej zabrakło nam jakieś pół godziny. Ścieżka „Żebra Żubra” prowadzi drewnianą kładką przez ciekawy przyrodniczo odcinek puszczy. To jedna z najbardziej znanych i uczęszczanych tras w Puszczy Białowieskiej. Jej długość w jedną stronę wynosi ok. 3 km. Jest dobrze przygotowana i łatwa do przejścia. Można z niej podziwiać różnorodność gatunkową puszczy.
Ponieważ zagrodę nam zamknięto praktycznie przed nosem, pozostało zjeść coś ciepłego na koniec dnia na pobliskim parkingu i ruszyć w drogę powrotną. Na trasie do Narwi znalazła się miejscowość Nowoberezowo z zabytkową Cerkwią Wniebowstąpienia Pańskiego. We wsi znajduje się jeszcze prywatny skansen „Zagroda Stefana” z fermą strusi. Ale na strusie już czasu nie było . Wróciliśmy do Narwii po zmroku.
To był średnio udany dzień, ponieważ nie zrealizowaliśmy w pełni planu.
c.d.n.
Ostatnio edytowany przez nena (2022-12-28 19:43:50)