darkheush napisał/a: ... Może komuś w Tarnawie potrzebny jest przysłowiowy kop w d... aby zaczął działać? ...
Pachnie mi trochę tu rozwiązaniami siłowymi. Ale tak na poważnie. W poprzednim środowisku (wielkomiejskim) zęby zjadłem na działalności społecznej. Po latach służby i pracy zapragnąłem bliskiego kontaktu z naturą, z lasem, polem, śpiewem ptaków, szumem potoku. Obecnie zamieszkuję w Tarnawie Górnej. Cieszę się widokiem gór, spacerami po lesie, bezpośrednim kontaktem z przyrodą. Aklimatyzuję się, poznaję okolicę i jej mieszkańców. Okolica piękna, wokół lasy i potok Tarnawka, wiewiórka zaglądająca przez okno, sarenki przemykające nieopodal płotu, grzyby i jagody, ptactwo i ich śpiew, to wszystko wspaniałe. Chciałem, marzyłem i mam. Bez kop w d... wspomogę każdą inicjatywę na rzecz integracji ludzi miejscowych i tych, którzy tu się osiedlą na stałe. Jak na razie tylko domki (domy) letniskowe. Marazm jaki panuje wśród miejscowych ..., nie ja go stworzyłem. Zmienić świadomość miejscowych gospodarzy, rolników, emerytów strukturalnych, czy to możliwe? Sam stawiam na młodych (choć uciekają do większych środowisk), stawiam na zieloną promocję Tarnawy Górnej. Jak wiemy wytworzyła się ciekawa tendencja migracyjna, mieszczuchy uciekają na wieś, mieszkańcy wsi uciekają do miast. W takiej migracji widzę pozytywną zmianę, przemieszanie ludnościowe, różnorodność. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, czas, zmiana pokoleń. Będę pisał o jaszczurce pokazującej się na mojej działce, o tej wiewiórce i ptakach śpiewających za oknem, o nowej drodze do mojej wsi, o możliwościach rekreacyjnych i turystyce pieszej, czasami o samym życiu w Tarnawie. Być może metoda kop w d... dała by jakieś efekty, ale nie u mnie.